Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego/16

<<< Dane tekstu >>>
Autor Teodor Tripplin‎
Tytuł Podróż po księżycu
Podtytuł odbyta przez Serafina Bolińskiego
Wydawca Nakładem Bolesława Maurycego Wolfa
Data wyd. 1858
Druk Drukiem Bolesława Maurycego Wolfa
Miejsce wyd. Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 


16. Wynalazki.

Raz nam tu wiatr zawiał aż na księżyc ułamek z jakiéjś gazety na ziemi drukowanéj, a doktor Gerwid, który jak się zdaje zna wszystkie języki i umie czytać wszystkie pisma, następujące na tym świstku wyczytał zdania o wynalazkach, któremi się obecnie chlubi ziemia:
„Igła magnesowa odkryła nam nowe dla nas światy i dała znowu początek rozlicznym wynalazkom i sama stanowi epokę ważnych odkryć, jakie za jéj pośrednictwem dokonane zostały. Późniéj sztuka drukarska i sztuka strzelnicza, jak meteory jakie, świecą pośród tysiąca innych wynalazków swoją ważnością i bogactwem następstw jakie sobą wywołały, a do czegóż nas nie doprowadzą postępy aeronautyki, które zawdzięczamy Gawarniemu, jeśli do niéj zastosujem najnowszy i najważniejszy ze wszystkich wynalazków tu u nas w Warszawie dokonany, machinę nieustającego ruchu, wynalezioną przez Adolfa Hofmana, stolarza z Włocławka.
Druga mianowicie połowa upłynionego stulecia i początek naszego wieku, tale obfity był w wynalazki, iż prądem swoim uniósł nas aż do granic nowéj ery, do której wrota otwarła nam para, koleje żelazne, statki parowe i maszyny parowe, które w ogólności wstrząsnęły do posad i na nową wprowadziły drogę fabryki i wszelkie dotychczasowe rękodzielnie i rzemiosła. Badania w dziedzinie chemii poczynione, naprowadziły na odkrycie oświetlania gazem i na wynalezienie dagierotypów i fotografii. Chemia wskazała sposób wyrabiania słodkiego cukru z głupich buraków, piorunowéj substancji z łagodnéj bawełny, a dobroczynnego chloroformu z podłéj wódki kartoflanéj.
Wynalazki w dziedzinie maszyn poczynione, doszły do zadziwiającego stopnia doskonałości i przemysłu. Dosyć przytoczyć tutaj maszyny parowe do przędzenia i wyrobu wełny, do bicia monet, maszyny drukarskie, które w jednym swym końcu przyjmując arkusz białego papieru, w drugim końcu oddają go po obu stronach oddrukowany, z szybkością zastępującą cztery inne w tym celu maszyny. Chronometry tak ważne w morskich podróżach, dzisiaj z taką wykonywane są ścisłością, iż po odbyciu dwóch podróży na około świata, zaledwie o ⅓ część sekundy nie zgadzają się. Zegarek nie zajmujący więcéj nad jeden rubel przestrzeni, wskazuje z niesłychaną dokładnością i wybija godziny i kwadranse, wskazuje sekundy i tercye, oraz daty z kompensacyami na zmianę temperatury, ubezpieczone od następstw uderzenia.
Optyka wprowadziła rozliczne także wynalazki, wskazała udoskonalenie szkieł achromatycznych, teleskopów, mikroskopów, oftalmoskopów i tym podobnych narzędzi, któremi dojrzeć można aż do księżyca i przekonać się, że na nim są góry, morza i lasy.
Fizyka także nie mało w ostatnich czasach przysłużyła się swemi odkryciami i wynalazkami. Tu należy latarnia bezpieczeństwa Davego, odkrycia Bisteda i Faradya, poczynione w dziedzinie magnetyzmu, elektryczności i galwanizmu, i zastosowanie nie tylko do medycyny, ale nawet do chirurgii przez galwano-kaustykę.
Wynaleziony i udowodniony przez tych mężów, prąd galwaniczny, stał się źródłem, z którego wytrysnęła niezliczona ilość innych odkryć, oświeciły wiele niezbadanych dotąd fenomenów, umysł człowieka niby z dzieciństwa prowadząc do coraz wyższego i dojrzalszego swego rozwoju, i grożą już dzisiaj obaleniem siły pary, zastąpić ją mając nadzieję tym galwanicznym prądem. Telegrafia elektryczna zniszczyła przeszkodę przestrzeni i czasu, a aerostatyka pracując nad udoskonaleniem powietrznéj żeglugi, dopełni może wkrótce oddania nam w ręce tego wszechwładztwa nad przyrodą, które się człowiekowi z wyroków Stwórcy należy.
Wkrótce człowiek-ptak zaleci na księżyc i zrobi sobie z niego swą kolonię, potém wtargnie na słońce, obetnie mu promienie i sprzedawać będzie jak tyczki do chmielu na rynku starego miasta.“


∗             ∗

Tyle jest słów gazety, która jak się zdaje, jest rodzajem Ewangelii u biednych mieszkańców ziemi.
Otóż w ten sposób rozumują ludzie pełzający po ziemi! Daleko skromniejsi są skrzydlaci mieszkańcy księżyca, którzy używają dobrodziejstwa telegrafów akustycznych, książek gadających, zegarów odpowiadających na pytania, maszyn w ciągłym ruchu pozostających bez pomocy pary i elektryczności i stu innych nieznanych nam rzeczy, ułatwiających im wygody życia, naukę i postęp wszechstronny.
Nie! żaden mieszkaniec księżyca jeszcze nie śmiał powiedzieć, że wszechwładztwo nad przyrodą należy się człowiekowi z wyroków Stwórcy, i że wkrótce śmiertelny, a nawet nieskrzydlaty syn natury, osiągnie cel swoich życzeń, owładnie swą matkę i panować nad przyrodą będzie ten, nad którym panuje tutaj awanturnik, tam kobieta, ówdzie człowiek niewidomy, a gdzieindziéj jeszcze pijanica.
Ludzie na ziemi strasznie zarozumiali, daleko skromniejsi ludzie na księżycu; nie myślą wydzierać naturze berło, a jednakże więcéj się zbliżyli do źródła jéj tajemnic, i to dzięki mnie, dzięki mojemu eliksirowi długowieczności, którego wynalazek nie dokonał się wcale przypadkowym sposobem, lecz był owocem głębokich badań i bystrych spostrzeżeń rozległéj nauki i genialnych pomysłów.
Tak jest, i moje odkrycie było zamierzoném, umyślném i nikt przedemną nie zgęścił za pomocą optyki i chemicznego powinowactwa promieni słonecznych w krople, ani nawet o tém nie pomyślał.
Długowieczność zawarta w dyamentowym flakoniku, jest u mnie w kieszonce na piersiach! Na kolana przedemną o ludzie, którym potrzeba kilka lat więcéj życia dla pogodzenia się z Bogiem, lub dla dokonania jakiego chwalebnego czynu!! Ja wam je przedam bezpłatnie, a wam, którzy żyjecie dla zemsty, dla dumy lub tylko dla osobistéj roskoszy, nie dam ani kropli, nawet za miljon!
Lachesis! o miła Parko, która przędziesz wątek życia śmiertelnych istot, uznaj mnie za brata, urośnie ci pod rękoma kądziel, o Klotos! gdy miłych mi ludzi los w twych palcach trzymać będziesz. Mniéj łez wylejecie o dobre Parki! od téj chwili nad krótkością zasobów życia, lubych wam istot. Lecz jakżeby wam tu przesłać nowinę tego odkrycia? na to nie wystarczy telegraf akustyczny doktora Gerwida. I jak będziecie zdziwione, kiedy na raz, za chwilę, ujrzycie nić życia księcia Wadwisa mocniejszą i dłuższą! Komuż to przypiszecie? Samemu Zeutowi, czy jego wnukowi Asklepjosowi? Och nie! to mnie się należy ta zasługa, mnie jednemu śmiertelnikowi, który tego daru nie nadużyje nawet dla siebie samego, gdyby życie jego nie miało wartości dla świata i dla Boga.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Teodor Tripplin‎.