Poezyje Ks. Karola Antoniewicza (1861)/Dobosz
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Poezyje |
Data wyd. | 1861 |
Druk | Drukarnia „Czasu“ |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Pieśń huculska gór karpackich
z okolicy Mikuliczyna.
Gdzie się jodeł las zieleni,
Gdzie po łące Prut się pieni,
Idzie Dobosz[1] dzikim borem
I podpiera się toporem,
Bo głęboka w nodze rana
Ostrém cięciem mu zadana.
Stanął, w dłonie ostro świsnął,
Topor za toporkiem błysnął.
„Chłopcy! bierzcie strzelby grzmiące
I toporki wasze lśniące,
Ufni w sile, ufni w mocy
Chodźcie za mną w cieniu nocy.
Do Kosmacz[2] wiedzie ta ścieszka,
Tam gdzie Stefan Dźwinko mieszka.
Tam na skale, tam nad wodą
Mieszka Dźwinko z żoną młodą.
Miejcie baczność, o Huculi,
Waszéj zwierzam życie kuli,
Waszéj sile, waszéj broni.
Stańcie wkoło na ustroni;
Ja pod oknem przy téj ścienie
Cichym głosem zwabię Ksenię.“
„Ksenio piękna i wesoła,
Wyjdź z twéj chaty, Dobosz woła;
Wychodź prędzéj, noc ucieka,
Dobosz tu na ciebie czeka.
Czyś nie sama? czyś usnęła,
Żeś tak mocno drzwi zamknęła?“
„Ja tu sama, ja cię słyszę.
Czegoś nocną przerwał ciszę?
Czegoś przyszedł pokryjomu?
Idź, Doboszu, idź do domu;
Do kochania tyś za młody,
Wracaj nazad do twéj trzody.
Wiele Prutem wód upłynie,
Nim ty wzrośniesz w połoninie.
Graj na trąbie, splataj kwiaty,
Ty nie wejdziesz do méj chaty;
Drzwi z cisiny, mocne zamki,
A u drzwi żelazne klamki.“
Ale Dobosz silną dłonią
W drzwi uderzył. Okna dzwonią;
Drzwi nie rozbił. W dłonie świsnął,
Topor za toporkiem błysnął.
„Niech gorąco kule lecą,
Niech toporki tu zaświecą,
Niech żelazne zamki pękną,
Niechaj drzwi cisowe jękną.“
Lecz któż się tam zdradnie skrada
I ze strzelbą na dach siada?
Stefan Dźwinko długo mierzył,
Aby prosto w pierś uderzył,
I Doboszu, w twoim łonie
Poświęcona kula[3] tonie.
Tyś stal wsparty na siekierce,
Kula prosto trafia w serce.
Piękny Dobosz już się chwieje,
Oczy gasną, twarz blednieje;
Gasną osłabione oczy,
A strumieniem krew się toczy.
Dziki rzuca wzrok do koła,
Na swych wiernych chłopców woła.
„O wy wierni mi Huculi,
Na ten topor i na kulę,
Na tę kulę, co w mém łonie
Ostrym śmierci ogniem płonie,
Przysięgnijcie mścić śmierć moję!
A mnie nieście w połoninę,
Tam na alpie niechaj ginę.
Na toporki bierzcie ciało,
Nieście szybko, nieście śmiało,
Gdzie się jodeł las zieleni,
Gdzie się zimne źródło pieni;
Idźcie ścieszką, tu przez skały,
Którą Dobosz chodził śmiały.
W połoninie jest murawa,
Rosą wonną lśni się trawa;
Tam jest jawór, w jego cieni
Niech się grób mój zazieleni.“
∗ ∗
∗ |
- ↑ Dobosz jest osobą historyczną. Imię tego opryszka żyje w pamięci i pieśniach górali pokuckich, otoczone tym samym urokiem cudowności, jakim nasi Podhalanie otoczyli postać swego Janoszyka.
- ↑ Kosmacze, wioska huculska, pół mili od Mikuliczyna.
- ↑ Według podania ludu Dobosz tylko od kuli srebrnéj mógł zginąć, poświęconéj w wielki piątek w cerkwi.