<<< Dane tekstu >>>
Autor Bruno Jaśeński
Tytuł Pogżeb Reńi
Pochodzenie Jednodńuwka futurystuw
Redaktor Bruno Jasieński
Wydawca Bruno Jasieński
Data wyd. czerwiec 1921
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Krakuw
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Wszystkie fragmenty
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


BRUNO JAŚEŃSKI
POGŻEB REŃI.
Tobie Malutka, wszystko co
dobrego napisałem i napiszę
kiedykolwiek.
Motto:
„Jak hcesz wżeszczeć — ćiszej wżeszcz!...
„Pszyjdą ludźe!... Światła wńosą!...“
Jaśeński.

1. Źelone noszą sukńe z muślinu i trawy.
Bez źreńic mają oczy, jak ludźe w obłędźe.
Nocą raz je widźeli shodzące nad stawy,
Gdźe pośrud czarnyh lilji śpią żułte łabędźe.

Kiedy palce drapieżne, jak wśćekłe pająki,
Na klawisze rozpuszczą i każą śę prężyć —
Krowy ryczą w oborah spędzane na łąki
I szczury z nur wyłażą zezować na kśężyc.

Ranki teraz są hłodne i mieńą śę strahem.
W pokojah szepcą szafy i tańcują stołki.
Nocą długo ktoś hodźił koło moih sztahet,
A na progu znalazłem czerwone fiołki...

2. Pszyjehali wieczorem, o zmieżhu.
Nikt ńe wyszedł otwierać im bramy.
Zatszymali śę zdala od mieszkań.
Poszli w gurę tylnimi shodami.

Nikt ńe widźał ih pszedtem i potem.
Mieli w rękah narcyzy i ruże.
Gdy nad ranem wracali zpowrotem,
Ćihy płacz było słyhać na guże.

3. Hodźił pajac po pokoju,
Na nogah śę huśtał.
Ktoś śę długo w sali stroił,
Ńe pozwalał pujść tam.
Aa aa
Moja mała będźe spała.
Ńe wpuszczę tu żadnyh ludźi,
Jeszcze mi ją kto obudźi.
Hodźił wiatr, wpadł po sali
Tam i dźwiami stukńe.
Aa aa
Moja mała będźe spała
Powrućiła dźiśaj z balu
W wieczorowej sukńi.

4. Ubierali Ją po ćihu, zatszymali zegar.
Dwuh wkładało pantofelki, jeden znośił kwiatki.
Tulipanuw ńe mugł znaleźć, po ogrodah biegał.
Białe kwiatki, kwiatki w kratki Panabogomatki.
Kto znuw hce śę ze mną widźeć?
Teraz już jest noc.
Powiedzće im, że mńe niema.
Ńeh idą na lewo.
62-22 to ńe muj telefon...
Hodźił pajac po pokoju
Do samego rana.
Ktoś Ją długo w sali stroił.
Jeszcze ńe ubrana.
Takie głupie bywa żyće...
Hodźił pająk po sufiće.
Aa aa
Patsz, patsz, jak ładńe!
Jak on ńe upadńe!
Hodźił, hodźił, drogę macał, huśtał śę jak ślepy...
Ńeh już ońi sobie idą.
Po co ońi znuw
Grają one-stepa.
Reńa ńe hce tańczyć...
Reńa jest zmęczona...
Powiedzće im ńeh przestaną.
Już jest puźno przećeż,
Zaraz będźe rano...

5. Teraz noc, gdacząc, jak kura,
Zńosła okrągłe kśężycowe jajko.
...Widźisz, on płacze, że ńic ńe wskurał.
Hodź, to ći zaraz opowiem bajkę...

Był raz sobie taki pajac,
Co śę śmiać ńe umiał.
Raz śę pajac cjanku najadł,
Horował i umarł.
Aa aa
Spadła z ńeba jedna gwiazdka.
Taka mała opowiastka.
Co to komu po tem.
Ktoby się ktopotał.

6. Jak hodźili naokoło, coś szeptali pszytem.
Mieli tważe bardzo białe, poplątali ńići.
Ktoś pszyhodźił ńeznajomy o ręce śę pytał.
Pokazali mu na kśężyc, skurczył śę i pszycihł.
Tak tak tak tak
Taka mała figurynka
Wydłużała śę, słuhała,
Słańała śę, bladła.
Kśężyc wyszedł za hmury —
Z etażerki spadła!...
Aaaaa!!

7. Poszły koła po wodźe
Duże — małe — duże
Ktoś ih widźał, jak ućekli.
Ućekali po ogrodźe.
Podeptali ruże.

Krakuw, noc 24. V. 21.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bruno Jasieński.