Poci się Jezus zemdlały:
Niebieski kowal, rzemieślnik jedyny,
Który przy kuźni, co go wąglem piecze,
Pilnej swej prace żywym potem ciecze;
Poci się Jezus zbolały:
Pospieszny kursor z dalekiej krainy,
Który zbiegając na noc ku gospodzie,
Już się zmordował, już ustaje w chodzie.


Poci się Pan, modląc Ojcu:
Waleczny żołnierz, który harce zwodząc
Z podbitym piekłem w wszytkich swoich siłach,
Zbytnie się we krwi rozpalił i żyłach;
Poci się Jezus w Ogrójcu:
Nowotny Adam, co pod cudze wchodząc
Ciężary, cudzym przywaleń kłopotem,
Cudzą, niewinny, płaci winę potem.


Poci się krwią mój Bóg prawy:
Niebo zgniewane, które na złe plemię
Ludzkie, i co się na grzech tylko rodzi,
Potopy krwawe wzrusza i powodzi;
Pot się z Pana leje krwawy:
Łaskawa chmura, która zeschłą ziemię
Serc naszych wdzięcznie żyzną rosą kropi
I do żyzności przywodzi, nie topi.


Poci się krwią mój Stworzyciel:
Rzeka miłości, ściśniona brzegami,
Rwie tamę, która strzymać jej nie może,
I nad swe dawne rozlewa się łoże;
Poci się krwią mój Zbawiciel:
Morze boleści, wzburzone watami
Z słusznego żalu tak, że wściekłych biegów
Granica dawnych nie wstrzymuje brzegów.


Poci się krwią (o widoku!):
Słoń w bitwę wprawny, w którym zajuszona
Chęć do potkania, kiedy więc krew widzi,
Naciera naraz, śmiele z śmierci szydzi;
Pot krwawy bieży jak z stoku:
Ofiara wolna i nieprzymuszona,
Która, niż padnie przed ołtarzem cicha,
Pierwej przebita miłością wydycha.


Potem się Pan krwawym poci:
Malarz w nauce swojej doświadczony,
Co krwawym pędzlem pisze i cynobrem,
Jak ciężko cierpi, jako nam jest dobrem;
Poci się krwią (o dobroci!):
Król, który własnej dochodząc korony,
W szkarłatnej rosie na ubiór bogaty
Namacza swoje purpurowe szaty.


Poci się krwią i już mdleje:
Najwyższa litość, co na cudze winy
Płacząc, że na to nie dosyć dwie oczy,
Z całego te łzy krwawe ciała toczy;
Poci się krwią i truchleje:
Wstyd święty, który czując bez przyczyny
Zelżywość swoje, tak się w sercu burzy,
Że się przez skórę i ze krwią wynurzy.


Poci się krwią zmordowany:
Alembik, w którym ogniowa robota
Płomienia, zbytniej, i wagi a, miłości
Wódki przepuszcza drogie i wonności;
Poci się krwią sfarbowany:
Wór, który pełen rubinów i złota,
Wprzód, niż go gwoździe i żelazo podrze,
Zapłatę grzechów ludzkich sypie szczodrze.


Poci się krwią niosąc brzemię:
Grono dojrzałe, co bez depcącego
Winiarza nogi i tłocznych kamieni
Samo się przez się w słodkie wino mieni;
Potem krwawym broczy ziemię:
Balsam rozrzutnej wonności, z którego,
Chociaż żelazem jeszcze nie nacięty,
Perfumy cieką i olejek święty.


Poć-że się krwią, o mój Panie:
Zdroju łaskawy, u którego na dnie,
Pierwej, niż rydel pootwierał źródła,
Miłość krynicę żywota wywiodła;
Poć-że się krwią, me kochanie:
Gruncie tak bujny, że na tobie snadnie
Bez żadnej pługów i radeł pomocy
Wzeszła obfitość zbawiennych owocy.


O Miłości ukrwawiona:
Więźniu niewolny, przykuty za nogę,
Który, zrzucając ten ciężar niemiły
Nie chcąc się w sercu zmieścić, rwiesz i żyły;
O Krwi, Krwi nieprzepłacona:
Kosztowny pocie, czemuż ja nie mogę
Tych świętych kropel z krwawymi zmazami
Osuszyć, omyć wzdychaniem i łzami!


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Andrzej Morsztyn.