[59]POTOMNYM PRZEKAŻCIE!...
NA ODSŁONIĘCIE TABLICY PAMIĄTKOWEJ POLEGŁYCH
UCZNIÓW GIMNAZJUM NOWOTARSKIEGO, 1923.
Wojny powszechnej ludów, zawieruchy!
Prosiły księgi poetów pielgrzymie,
Wieszcząc, iż w ogniu stopią się łańcuchy —
Polska w oświetli krwawej wstanie w dymie.
I jak przez zbrodnię rozbita w heloty,
Odkuć Jej wolność muszą piekieł młoty.
Przyszła lić krwawa. Świat stanął w pożodze.
Jął się przetaczać z hukiem wał stalowy.
Pół świata w krwawej zaciekło się zmodze —
Ogniem ziejące z ziem wynikły rowy.
Przez Polskę poszły wzdłuż dymiące rany.
Spalone sioła. Grabież. Lud zabrany.
Gdzieśmy nie lali krwi, na jakich frontach,
Jakie nad nami nie wiały sztandary!
Szczęśliwszym był koń w forszpańskich chomontach,
Gdy szedł „für Kaiser, Vaterland! za cary!”
Wysługa straszna krwią u obcych znaków —
Oto ostatnia tragedja Polaków.
[60]
Któż dziś opowie te męki zwątpienia,
Nędzne upadki, przygnioty, rozpacze,
One rozdwoja myśli i sumienia,
One gościńce do Polski tułacze — —
Nie sprostałaby dusza tej zachwiei,
Gdyby nie cel... gdyby nie okno nadziei!
Jak oto nasi landszturmiści nocą: —
Siedzą w rowach, w grążeli rozmokniętej gliny —
Kameradzi obcymi języki szwargocą —
Deszcz, pluta, odór padliny,
Psio... Naraz z działów muzyka buchnęła —
Pieśń legionów: — „Jeszcze nie zginęła!”
Łzy w oczach, w sercu... Jakby czarem
Powiało na tę katorżnianą nędzę.
Pojmie uczucie wyzwolin ofiarę,
I duch się, wzmożon, zacina w przysiędze:
„Ku Tobie, Polsko — przez świata okręże —
Aż Cię krew nasza dojdzie — i dosięże!“
I szli ku Polsce przez spady Isonza,
Przez fale Mozy, przez murmańskie pusty —
Wsiąkała w obce ziemie krew gorąca,
W obcy padali proch krwawemi usty...
Aż przez rzednące w górze dymy rdzawe
Ujrzeli tęsknię ócz marzoną Zjawę.
Wyszła z popiołów świeżych — widmo blade,
Odbicie ciałem martwego narodu.
[61]
Ledwo poczęła krwią żyć — gdy od wschodu
Czerwona noc przysięgła jej zagładę.
Widziało się: nic nie powstrzyma fali,
Zatopi — piersią włochatą przywali.
Chochoł czerwony już tańczył na grobie,
Tamy Bugu przerwane — ku stolicy!...
Tedy naród się skupił, zgarnął w sobie.
Poszła nieletnia młodzież, — ochotnicy —
Życie złożyć ochotnie w zapale —
Poszły krocie —
Nie było ostatniem Podhale.
Jak praojcowie w „łanowej piechocie”
Pod Smoleńskiem, Witebskiem, Chocimem,
Nie szczędząc siebie,
Stawali chrobrze w potrzebie,
Tak i synowie, wnuki...
Oto na hasło odbiegli nauki
Za krwi pozewem, obowiązkiem —
Czując w sercu, iż życie jest wązkiem,
A żywot w przyszłość niezamknioną bieży.
Tedy w porywie swoim żyli szerzej,
Niż samo-chroną ostrożną rozumni.
Którzy wrócili,
Ojczyzną mogą być dumni.
A którzy padli — żyć będą!
Dotrwa im wiary wspomnienie wieczyste,
[62]
Kiedy już złotą legendą
Wypłyną na czasu fali...
„Non omnis moriar” — zaiste,
Krwią się wpisali.
Z ziemią rodną ofiary spojeni cementem.
Gdy pamięć żyjących skona,
W przyszłość złocić się będą imiona,
Dziecku, czytelnym wskaźnym testamentem.
Oto nam mówią: „Potomnym przekażcie,
Iżeśmy, zbyci niewolnictwa trądu,
Tęsknotą jako rybitwy na maszcie
Siadali, Polski wypatrując lądu...
Gdy się wyjawił — biegliśmy drużyną
Okryć ziemie te — w trwodze, że nam zginą”.
„Piersią do piersi Ojczyzny przypadli,
Staliśmy się, chłopięta młode, jako męże —
A to-śmy w trudzie żołnierskim odgadli,
Iż zapałowi nie ciężą oręże,
Lekkie są boje i rany i blizny,
I śmierć w zmaganiu słodka — dla Ojczyzny”.
„Pragnieniem naszem jest, aby tej wiedzy
Kurhany nasze ciche was uczyły,
Kiedy potrzeba padnie znów... Koledzy!
Odzew przysiężny ślemy wam z mogiły:
Bądźcie posągiem, co się w ogniu spala
Ojczyźnie...
Stańcie się dumą Podhala!”