Potrzebujemy autorytetów
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Potrzebujemy autorytetów |
Pochodzenie | O lepsze harcerstwo |
Wydawca | Warszawska Fundacja Skautowa |
Data wyd. | 2016 |
Druk | Drukarnia GREG, ul. Sołtana 7, 05-400 Otwock |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI |
Indeks stron |
Wstęp dla tych, którzy nie śledzą moich felietonów zbyt uważnie: Mają one taki nadtytuł, gdyż ponad pół wieku temu wręczono mi zieloną podkładkę – wszedłem do grona elity (moim zdaniem) instruktorskiej. Ponad pół wieku temu po raz pierwszy poprowadziłem też zgrupowanie obozów. Pokazałem, że naprawdę dużo potrafię.
Rozwinięcie dla tych, którzy mnie nie znają: Na niedawnym spotkaniu „skórzanych sznurów”, a więc instruktorów Głównej Kwatery, w trakcie rozmowy na różne tematy zabrałem głos twierdząc, że szereg kłopotów w naszej organizacji wynika z faktu, że nie mamy i nie chcemy mieć w Związku autorytetów. Brak nam instruktorów, do których moglibyśmy zwrócić się z trudnymi pytaniami i uzyskać mądrą, odpowiedzialną, ewentualnie łagodzącą konflikty odpowiedź. Przed kilkunastu laty takim autorytetem był druh Stefan Mirowski. Mówimy: Autentycznym autorytetem. Mieliśmy ich więcej. Ale druh Stefan pozostanie dla mnie ich symbolem.
W trakcie spotkania zastanawiałem się, dlaczego nawet ci, którzy autorytetami mogliby dziś być, decydują się na pozostanie ludźmi „trudnymi”, kontrowersyjnymi, drażniącymi innych. Albo mdłymi, nijakimi. Dlaczego do druha A. lub druha B. nigdy bym nie podszedł, aby zapytać o radę, o najlepsze rozwiązanie w trudnej sytuacji jakiegoś środowiska. A przecież ci i inni druhowie mają dużą wiedzę o ZHP, znają i rozumieją procesy rozwoju organizacji, mają też mnóstwo kontaktów… Lecz jeden będzie się wymądrzał i zabierał głos na każdy temat, wykłócając się w sprawach tak ważnych, jak i mało znaczących. Drugi druh będzie uważał, że każdy jego rozmówca nie dorasta mu do pięt, więc nadyma się jak balon i mało co nie poszybuje w przestrzeń. Trzeci druh pięknie mówi, lecz nie jest w stanie swych myśli przelać na papier (a ja pamiętam mądre gawędy-felietony druha Mirowskiego). Czwarty narzeka, marudzi i ma za złe. I tak dalej. I tak dalej. Nigdy oni nie będą w Związku autorytetami. Na marginesie – autorytetem dla harcmistrzów nie będzie trzydziestolatek. Bo nawet gdy młody człowiek ma dużą wiedzę o harcerstwie, zawsze zabraknie mu doświadczenia życiowego. A to też jest przecież bardzo ważne.
Teraz rozwinięcie dla tych, którzy mnie znają. Wiedzą, że zawsze miałem własne zdanie, że różne osoby w harcerstwie mnie nie lubiły, że byłem ostry, nawet bardzo ostry, że często padało pod moim adresem zdanie „bo druh to ma zawsze rację” i że jestem w hufcu od zawsze. Może właśnie dlatego dla niektórych jestem autorytetem? I gdy zadałem pytanie mojemu potencjalnemu podopiecznemu, który poprosił mnie, abym został jego opiekunem, gdyż chce otworzyć próbę instruktorską, usłyszałem odpowiedź: – A jeżeli nie Druh, to kto?
Zakończenie: Mamy kłopot. W harcerstwie potrzebujemy autorytetów. Każdy z nas – harcmistrzów – w jakimś środowisku autorytetem powinien być. Albo postarać się być autorytetem. Bo jeżeli nie my, to kto?