[78]Przechadzka.
Był to dzień majowy, wesoły, pogodny,
I wietrzyk od wschodu powiewał łagodny,
I konik świergotał, ptaszęta śpiewały,
Dziewczynki szły łąką, kwiateczki zbierały,
I doszły do lasku, usiadły pod cieniem.
Cieszył je strumyczek łagodnem mruczeniem,
Niewinne kwiateczki spostrzegły na brzegu,
Widziały wiewiórkę i jelenia w biegu,
Widziały motylków skrzydełka w promyki,
I pilne pszczółeczki i złote chrząszczyki.
I były szczęśliwe, i wesołe były,
I z słodkiem uczuciem do domu wróciły.
— Ach, jakże tam ślicznie, Elżbietko, na dworze,
I jutro, siostruniu, pójdziemy tam może.
Tak młodsza siostrzyczka do starszej mówiła.
— Zapewne pójdziemy, byleś grzeczną była,
[79]
Pójdziemy, gdzie łączka w kwiateczki ubrana,
Uwielbiać będziemy Wszechmocnego Pana,
Co wszystko utworzył, upięknia i żywi,
Byśmy Go kochali i byli szczęśliwi.