Psalmodia polska/Psalm III
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Psalmodia polska |
Wydawca | Wydawnictwo Biblioteki Polskiej |
Data wyd. | 1859 |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Quis dabit capiti meo aquam, et oculis meis fontem lacrimarum, et plorabo. Jerem. 9. ver. 1.
Wyznanie winy pokutującego człowieka.
Kto da głowie mojej potok łez obfitych? a oczom moim strumień płaczu nieustającego?
Kto skruszy zatwardziałego serca opokę? aby z niego wyniknął zdrój prawdziwego żalu, na obmycie popełnionych złości.
Abym przeszłe dni w gorzkości duszy mojej rozmyślając, doskonale ważył, czemem jest, i kogom do gniewu pobudził?
Obraziłem przedwieczny Majestat, sprzeciwiając się temu Panu, który mieszka w niedostępnej światłości.
Temu Panu rebelizowałem, który mię z niczego stworzył; który wielki jest bez miary, i dla tego niezmierny; którego wola jest uczynić; którego chcenie jest moc.
Który na każdem miejscu bez miejsca zostaje; wszystko obejmuje bez ogarnienia, i wszędy jest obecny przez istność, przytomność i władzę.
Sprawiedliwy nad pojęcie nasze i dla tego straszny; wszechmocny, i dla tego nieuchroniony.
Któżem ja jest? com się na tę walkę zuchwale porwał, i gdzie będę, jeżeli nie w błocie szukał początków rodziny mojej?
Zgniłość mi ojcem, matka, bracia, siostry robacy: a ja przecię całego nieba potęgę na rękę wyzywam.
Cóż jest człowiek? Kawalec błota, syn gniewu, naczynie zelżywości, urodzony w plugastwie, żyjący w nędzy, mający umrzeć w ucisku.
Nieszczęsny człowiek, z ciała i z duszy złożony, niechce czci swojej rozumieć, gdy duszy nie słucha, która do nieba ciągnie a za cielskiem idzie, które go w marności światowej grązi.
Ej na odwrót kto pragniesz zbawienia; bo nietylko szalona z Bogiem walczyć, ale też rozumowi przeciwna tak dobrotliwego Pana gniewać.
Co za korzyść z grzechu, który sumienie jako kat wewnętrzny nudzi; albo co za zysk z rozkoszy, która prędko odbiega, żal i ból na umyśle, jako osa żądło zostawując.
Cukruje z wierzchu jako żółć cielesne lubości, aby tak przysłodzonym trunkiem opojony człowiek, prędzej szedł na wieczne zatracenie.
Jeszczem się po tych przysmakach nie obliznął, aż mię zaraz robak sumienia gryzie, a potem bojaźń zdejmuje, że niepokutnego na nieprzeżytą wieczność piekło ogarnie.
Nie wymówi podnieta grzechu, ułomność ciała, pokusy szatańskie, jeżeli prawdziwa pokuta zranionego sumnienia nie opatrzy, a potem miłosierdzie boskie nie zleczy.
Tobie tedy o wieczny Panie rany moje otwieram, a potem z suplikującym Dawidem miłosierdzia żebrzę. Zmiłuj się nademną!
Nie wchodź w sąd z sługą Twoim o Boże: albowiem się nie usprawiedliwi przed Tobą żaden człowiek żyjący.
Chwała Ojcu, i Synowi, i Duchowi świętemu. Jako była na początku tak i teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.