Pszczoły (Jachowicz)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Jachowicz
Tytuł Pszczoły
Pochodzenie Upominek z prac Stanisława Jachowicza
Wydawca Jarosław Leitgeber
Data wyd. 1902
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na commons
Indeks stron

Pszczoły.



Matka. Jasiu! nie zbliżaj się do ulów.
Jaś. Mama tak chwali pszczółki, chciałbym się im bliżej przypatrzeć.
Matka. Zapewne, że pszczółki są godne widzenia, ale niebezpieczne. Nie lubią, kiedy się kto do nich przybliża, gotowe go ukarać żądłem; a ukłucie ich bolesne.


Kawał węzy czyli plastru z dwoma komórkami dla matek.

Jaś. Jednak to są dziwne stworzenia.

Matka. To prawda, tak małe, a tyle narobią miodu i wosku, że trudno oczom uwierzyć. Pokażę ci plaster miodu, świeżo z ula dobyty, jakie tam śliczne komórki, jak regularnie zbudowane, jakby podług najlepszego wymiaru i planu.
Matka albo królowa.
Robotnica.
Trąd.

Wiedzą, jaki sok wydobywać z roślin i kwiatków. Pracują gorliwie; nie cierpią próżniaków, wypędzają ich z ula.
Jaś. To pszczółki za ostro karzą lenistwo.
Matka. Ale też właśnie dlatego, że przestrzegają ściśle praw swoich i porządku, mamy tak dużo pożytecznego miodu i wosku.
Jaś. Do czegóż miód potrzebny?
Matka. Może myślisz, że tylko dlatego, żeby go dzieci z chlebem jadły? o! bardzobyś się omylił. Miód używa się do wielu przypraw, do lekarstw; ubodzy używają go zamiast cukru, i dawnych, dawnych czasów, zanim wiedziano o cukrze, miód tę wielką dla wszystkich robił przysługę.
Jaś. A wosk?
Matka. I z wosku jest wielki użytek. Z wosku, wybielonego i przyprawionego należycie, robią się świece, które wiele jaśniej przyświecają od łojowych. Prócz tego używa się wosku do rozmaitych maści, które goją bolesne rany; bogatsi woskiem mają zaprawiane posadzki, które się czysto utrzymują i połyskują pięknie. I dalej posunął się przemysł. Z wosku zręczni sztukmistrze wyrabiają figury, podobne do ludzi żyjących: uchwycą nieraz zdumiewające podobieństwo twarzy, i tym sposobem przypominają już nieżyjące osoby, znane z dziejów, które odziewają częstokroć w te same ubiory, jakie za życia nosiły. Widziałeś podobną wystawę.
Jaś. Moja mamo! wtenczas mi i na myśl nie przyszła pszczółka.

Matka. Nic dziwnego. Dzieci tak daleko myślą nie sięgają. Szczęśliwe dziecię, co już ma tyle zastanowienia, że nie patrzy obojętnie okiem na rzeczy, które się oku jego przedstawiają, ale się o wszystko ciekawie dopytuje, wszystko podziwia i odnosi do Boga, wielbi Go w Jego dziełach i uczy się z tego mądrości i cnoty.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Jachowicz.