Pszegląd prasy w mińatuże
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Pszegląd prasy w mińatuże | |
Pochodzenie | Jednodńuwka futurystuw | |
Redaktor | Bruno Jasieński | |
Wydawca | Bruno Jasieński | |
Data wyd. | czerwiec 1921 | |
Druk | Drukarnia Związkowa w Krakowie | |
Miejsce wyd. | Krakuw | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Wszystkie fragmenty | |
| ||
Indeks stron |
Neue Freie Presse w sensacyjnej aczkolwiek spuźńonej recenzji z pierwszego wieczoru futurystycznego w warszawskiej Filharmonji pisanej widoczńe na podstawie wiadomości zaczerpńętyh z gazet warszawskih, podaje cały szereg szczegułuw, ćekawyh zwłaszcza dla samyh organizatoruw tego wieczoru. Dowiedzieliśmy śę z ńej, między innymi, że na wieczoże w Filharmońji zarobiliśmy na czysto 300.000 mp. — Neue Freie Presse jest widoczńe zbyt optymistycznyh zapatrywań co do uczćiwośći i prawdomuwnośći naszyh gazet stołecznyh. Można pszewidźeć, że skoro za parę mieśęcy eho o tym wieczoże dotsze do gazet paryskih — futuryśći polscy urosną już pszez ten czas do rozmiaruw amerykańskih miljarderuw.
Objaw ten jest zresztą o tyle poćeszający, że może wreszće ńekture „czarno-sećinne“ gazety tego gatunku, co krakowski
Głos Narodu wraz ze swym feljetonistą p. Skoczylasem — pszestaną obliczać nasze subsydja, jakie otszymaliśmy od żądu sowietuw na akcję futurystyczną w Polsce. U „Głosu Narodu“ każdy najlżejszy powiew wiatru wywołuje febryczne drżeńe łydek. Tego mu nikt zabronić ńe może. Hćeliśmy jedyńe zwrucić uwagę władz odnośnyh na wołający o pomstę do ńeba tytuł tego pisma — „Głos Narodu“. Imieńem Narodu ńe wolno handlować, jak państwowymi ożełkami, kture każdy może nośić w krawatce. — Co śę tyczy braći Skoczylasuw, to tyh dostateczńe określa zmoderńizowane staropolskie pszysłowie. Zamiast dawnego „wyrwał śę, jak Filip z konopi“, muwi śę obecńe: „wylazł, jak Skoczylas“.
Głos Polski łudzki, ńe idąc pod tym względem śladem gazet warszawskih, stara śę mńej więcej uczćiwie zdać sprawę z 2 wieczoruw futurystycznyh w Łodźi. Pszyznając pewien talent Jaśeńskiemu i Młodożeńcowi i potępiając w czambuł Anatola Sterna, krytyk łudzki wygłasza między innymi zdańe, że „cała Młoda Polska: Wieżyński, Tuwim, Słońimski, Lehoń, Iwaszkiewicz — to brać pszyrodńa Jaśeńskiego i Młodożeńca“. Istotńe trudno zdecydować co w ostatecznośći lepsze: karczemne wymysły panuw Słońimskih czy pohwały łodźanina.
III. kurjerek codźenny krakowski zamieśćił artykuł p. Ferdynanda Hoesicka p. t. „Wieśći ze stolicy“, w kturym szanowny ten krytyk pszedrukował poprostu feljeton p. Pieńkowskiego o wieczoże futurystycznym w Filharmonji, zaopatszywszy go jedyńe w swoje entuzjastyczne uwagi na temat dowćipu, inteligencji i „espritu“ warszawskiego kolegi. Pan Pieńkowski w związku z tym artykułem został „ńemile dotkńęty“ pszez p. Iwaszkiewicza. Zadańe logiczne: czy p. Hoesick został spoliczkowany?
Pozatem sam fakt, że Kurjerek Codźenny tak żywo zajmuje śę nową poezją, poświęcając jej całe kolumny mńej lub więcej ordynarnyh kawałuw, jest radosnym dowodem, że zainteresowańe ruhem futurystycznym pszenikać już zaczyna nawet do warstw najńiższyh.
Kurjer Polski ogłoszeńem istotńe dowćipnyh parodji „Futurobńi“ Młodożeńca dowiudł, że pomimo pojawiającyh śę tam od czasu do czasu „wierszy“ i „krytyk“ Antońego Słońimskiego pismo to umie jeszcze ńekiedy odrużńić źarno od plew. Radźimy z serca więcej żeczy traktować z humorem, a ńezawodńe i fizjognomja polityczna tego pisma zyska na tężyźńe i rumieńcah, jakie daje jedyńe jasny, zdrowy śmieh. Wypada żałować, że tak mało dńi w kalendażu nazywa śę prima aprilis.
Mńej szczęśliwym pod tym względem okazał śę Robotńik zamieszczając ćężkawą i ńewszędźe dowcipną parodję „Marsza“ Jaśeńskiego („futurjaje“) na mile ńosącą „hlaśńęćami“. Wogule hćeliśmy zwrucić uwagę „Robotńika“, że jako pismu, uważającemu śę, bądź co bądź, za pszedstawićela lewicy politycznej, ńe do tważy mu powtażańe za gazetami „burżuazyjnymi“ głupih, oklepanyh i banalnyh frazesuw, i ńezupełńe rozumimy dlaczego tak ćągle blizką sercu i ńetykalną jest dla ńego sztuka wczorajsza, z takim zapałem brońona pszez te gazety.
Odnośi śę to i do innyh gazet socjalistycznyh.
Skamander ostatńim swoim numerem pszyniusł tym krytykom, ktuży ćągle dopatrywali śę w ńim jakihś lewyh i ńebezpiecznyh elementuw — ostateczną porażkę. Dowiedźeli śę bowiem, że Stańisław Wyspiański oficjalńe pszystąpił do „Skamandra“ i drukuje w ńim fragmenty ze swojego „Wyzwoleńa“, Oprucz tej sensacyjnej wiadomośći zawiera ten numer cały szereg dźeł pomńejszyh: na pierwszym plańe Wł. Zawistowskiego „Amor i Felix“ (prawdopodobńe Pszyśecki) — tragedja w 3 aktah. W rubryce „menu na kwiećeń“ Jarosław Iwaszkiewicz proponuje w dalszym ćągu oktostyhy odgżewane. Tuwim dał w tym zeszyće mały obrazek botańiczny p. t. „Motyle“. Wierszyk ten, jak dowiadujemy śę ostatńo, został już zakupiony pszez znanego botańika p. Dyakowskiego do następnego wydańa jego kśążki p. t. „Z naszej pszyrody“. P. Felix Pszyśecki daje jeszcze kilka interesującyh pszyczynkuw do historji swojej tragicznej miłośći (patsz „Amor i Felix“ Zawistowskiego w tymże zeszyće). Młody i obiecujący poeta p. Zygmunt Karski wystąpił znuw z obszerńejszym repertuarem. Szkoda, że tym razem wlazł zupełńe Słońimskiemu w „paradę“. P. Słońimski w pszydługiej spowiedźi swojej p. t. „Koło“ tłumaczy śę czytelnikom, dlaczego pisuje wkoło jedno i to samo i, widoczńe uważając śę już za dostateczńe usprawiedliwionego, pomieszcza jeszcze 2 wiersze. Zeszyt zamyka efektowny sonet p. Cz. Kozłowskiego na temat „Hermelin-Cyndelin“. Okładkę zdobią, jak zwykle, gustowne amorki roboty p. T. Gronowskiego.
Zdruj poznański nareszće pszestał już wyhodźić.