Ranek i wieczór (Mickiewicz, 1899)
←Potępi nas świętoszek... | Ranek i wieczór[1] Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) Sonety erotyczne Adam Mickiewicz |
Do Niemna→ |
Zobacz też: wydanie z 1826 r. |
Słońce błyszczy na wschodzie w chmur ognistych wianku,[2]
A na zachodzie księżyc blade lice mroczy,
Róża za słońcem pączki rozwinione toczy,
Fiołek klęczy zgięty pod kroplami ranku.
Laura błysnęła w oknie. Ukląkłem na ganku;
Ona, muskając sploty swych złotych warkoczy:
»Czemu, rzekła, tak rano smutne macie oczy,
I miesiąc, i fijołek, i ty, mój kochanku?«
W wieczór przyszedłem nowym bawić się widokiem:
Wraca księżyc, twarz jego pełna i rumiana,
Fijołek podniósł listki, orzeźwione mrokiem;
Znowu stanęła w oknie moja ukochana,
W piękniejszym jeszcze stroju i z weselszem okiem;
Znowu u nóg jej klęczę — tak smutny jak zrana.
- ↑ W tak zwanym »Albumie Piotra Moszyńskiego« znajdujemy następną odmianę sonetu »Ranek i wieczór«:
Para.
Weszło na niebo słońce w promienistym wianku,
Już księżyc na zachodzie blade lica mroczy,
Królowa kwiatów, róża, jasny krąg roztoczy,
A przy niej klęczą zwiędłe gałązki tymianku.
Marya wyszła patrzeć na wdzięki poranku,
Jasny wzrok jej przeświecał śród złotych warkoczy;
A ja blady, schyliwszy łzą zamglone oczy,
U jej podnóża siadłem na cichym krużganku.
W wieczór przyszedłem nowym bawić się widokiem:
Księżyc wraca, twarz jego pełna i rumiana,
Tymianek podniósł listki orzeźwione mrokiem.
I znowu wyszła ku mnie moja ukochana
W piękniejszym jeszcze stroju i z weselszem okiem;
Znowu u nóg jej siadłem, tak smutny jak zrana. - ↑ W tak zwanym »Albumie Piotra Moszyńskiego« znajdujemy następną odmianę sonetu »Ranek i wieczór«:
Para.
Weszło na niebo słońce w promienistym wianku,
Już księżyc na zachodzie blade lica mroczy,
Królowa kwiatów, róża, jasny krąg roztoczy,
A przy niej klęczą zwiędłe gałązki tymianku.
Marya wyszła patrzeć na wdzięki poranku,
Jasny wzrok jej przeświecał śród złotych warkoczy;
A ja blady, schyliwszy łzą zamglone oczy,
U jej podnóża siadłem na cichym krużganku.
W wieczór przyszedłem nowym bawić się widokiem:
Księżyc wraca, twarz jego pełna i rumiana,
Tymianek podniósł listki orzeźwione mrokiem.
I znowu wyszła ku mnie moja ukochana
W piękniejszym jeszcze stroju i z weselszem okiem;
Znowu u nóg jej siadłem, tak smutny jak zrana.