Recenzje Lalki/Przegląd literacki


Przegląd literacki • Recenzja Lalki • Antoni Lange
Przegląd literacki
Recenzja Lalki
Antoni Lange
"Życie" 1890, nr 38, 39, 41

[Prus] luźno związany z kierunkiem pozytywnym, luźno związany z zachowawczą prasą codzienną, z lekka przeczuwający walki socjalne, kierowany zdrowym rozsądkiem, pozbierał on najlepsze pierwiastki różnych poglądów i połączył je w całość dziś jeszcze bardzo eklektyczną, nieco może zbyt mechanicznie pomieszaną. Poza tym jednak nie zatracił swej indywidualności i przetrawił tę mieszaninę swoim zdrowym rozsądkiem, pobłażliwą ironią i dobrotliwym uśmiechem; dodać należy do tego genialne błyski fantazji, gorącą miłość ludzi i wiarę w przyszłość. Prus więc posiada najcenniejszą zaletę pisarza: samoistność. Żadnym bogom cudzym nie służy i własny kościół sobie zbudował. Podsłuchał on istotny prąd swego czasu i swego społeczeństwa i poszedł za nim.

Tym istotnym prądem jest powstawanie mieszczaństwa krajowego; społeczeństwo nasze przetwarza się i z szlachecko-rolniczego staje się handlowo-przemysłowym; jednym słowem wdziewa strój nowożytny, demokratyczny. [...]

Lalka, nowa powieść Prusa, wyobraża wszechstronnie, pół instynktowo jeszcze, a pół świadomie, ten bogaty ferment naszego społeczeństwa. Oś główna powieści jest bardzo prosta: on jest z podłego stanu, ona z rodu pańskiego; on pragnąłby ją posiadać, ona i chciałaby (ze względu na jego miliony) i boi |się] (ze względu na jego pochodzenie); ostatecznie arysokratka zgadza się wyjść za kupca, ale przed tym jeszcze kupiec odgadł, że jego bogini jest tylko zimną kokietką bez serca — porzuca ją i znika. Tak. więc na osi głównej stoją dwie postaci: on — Wokulski, i ona — Izabela. Za Wokulskim stoją jego sklep i cała gromada mieszczan i kupców; za Izabelą — salony arystokratów. Sporadycznie zjawia się lud w oddzielnych postaciach, a w dalekiej perspektywie, gdzieś na ziemi francuskiej, widać jakąś scenę z Germinal, gdzie ten lud występuje jako pełna grozy potęga.

Właściwością humorysty jest widzenie szczegółów; dzięki temu nagromadzeniu szczegółów, nie zawsze dostrzega on całość; tak się stało i u Prusa w Lalce. Idea ogólna dopiero wynika z powieści, nie jest zaś postawioną a priori; ferment, odbywający się w społeczeństwie naszym dzisiaj, staje się widocznym w powieści Prusa dopiero wówczas, gdy zamkniemy oczy na pojedyncze figury i nadamy im znamiona ogólne, lekceważąc tysiączne — zresztą bardzo miłe w czytaniu szczegóły. Nie można jednak cechy tej uważać za ujemną; dzięki temu właśnie, że Prus nie postawił żadnej tezy a priori, jego powieść nie nosi tej nieestetycznej plamy, która się zowie tendencją; życie w niej tryska i mówi za tendencję. [...]

Wokulski i Izabela są to dwie główne postacie romansu: poza nimi znajduje się cały szereg figur drobniejszych i zupełnie drobnych które przewijają się, niby w kalejdoskopie, po rozmaitych kołach powieści.

Najważniejszą z tych figur jest Rzecki, stary subiekt w sklepie Wokulskiego, poczciwiec, siwy, nie znający życia romantyk, zapleśniały w sklepie; jednakże ma i on namiętność: kocha swego pryncypała. Na te dwie nici nanizał on swój pamiętnik, który przeplata rozdziały powieści. Pamiętnik ten jest pisany z humorem i dobrotliwością, ze szczególnym uwzględnieniem wszelkich drobiazgów życia: w ogóle nosi te wszystkie cechy, które charakteryzują Prusa; z tego powodu niewiele on się różni od tonu samej powieści i aż nadto czuć, że Prus i Rzecki jest to właściwie ta sama osoba.

Pomimo to postać Rzeckiego ma swoją charakterystykę bardzo ścisłą, bardzo dokładną; chociaż niekiedy wypowiada on myśli zbyt wysokie w stosunku do swego poziomu umysłowego, można go śmiało nazwać najbardziej skończoną i jednolitą postacią romansu; najwięcej odpowiada on temperamentowi autora i najwięcej się zgadza z jego usposobieniem: dlatego jest w nim najmniej sprzeczności i Prus najlepiej go rozumie.

Wokulski ma w sobie wiele cech znakomitych, ale znajdują się w jego malowidle sprzeczności, niekonsekwencje, powtarzania: w podejrzany sposób wzbogacił się w Bułgarii i uważa się za porządnego człowieka; jego miłość, bardzo wzniosła, miewa chwile zupełnie odwrotnego charakteru; jego rozmyślania o Izabeli toczą się zawsze około jednego punktu i chwieją pomiędzy miłością a śmiercią, co się w końcu staje nieco monotonne; czasami w jego miłości nie czuć wcale zmysłów i zdaje się, że Wokulski kocha głową raczej niż sercem; jednym słowem w Wokulskim zbyt wiele jest kontrastów; jest to postać zbyt przerastająca drobiazg otoczenia, tak iż autorowi nieraz trudno z tych kontrastów wybrnąć.

Jeszcze więcej niedokładności zawiera w sobie postać Izabeli: i tu widocznie kontrastowość zbyt uniosła autora, tak że uczyniwszy z Wokulskiego człowieka aż nazbyt szlachetnego, przemienił Izabelę w istotę potworną. Tymczasem Izabela jest to w gruncie bardzo miła i dobra panienka, zepsuta nieco dzięki swej atmosferze, obdarzona wykwintnym smakiem estetycznym i która lęka się nędzy tylko przez poczucie estetyczne. Jest ona przy tym dość szczera, aby nie kłamać Wokulskiemu, że go kocha (jak to na przykład czyni Ewelina), i w istocie rzeczy nie można się dziwić, że ona

go nie kocha, choć zdaje się czasem, że autor ma o to pretensję do swej bohaterki. Zdaje się w ogóle, że Prus zbyt wiele własnego uczucia wlewa nie tyle w postacie, ile w ich stosunki i że, dzięki temu, zarówno on sam, jak i czytelnicy z fałszywego punktu spoglądają na nie.

Dzięki tej właściwości Prusa, że widzi on najlepiej szczegóły i drobiazgi, im figura drobniejsza, tym lepiej ją odtwarza, przy tym umie każdej z tych figur nadać tak żywą, tak odrębną, tak prawdziwą fizjonomię, że nieraz pragnąłbyś, aby zamiast kilku figur wielkich, Prus malował ci setki maleńkich postaci.

Poza Wokulskim i Rzeckim widzimy całą gromadę drobnego mieszczaństwa — kupców, agentów, subiektów handlowych, Żydów i i tym podobnych figur; za Izabelą stoi świat salonowy, książę, protektor przemysłu, marszałek, baron, rozmaici hrabiowie, szlachta nienawidząca magnatów, p. Tomasz demokrata itp. [...] Jednakże te oddzielne światy nie żyją każdy życiem osobnym, ale przeciwnie, jeden w drugi wchodzi, jeden drugi wspiera, jeden drugiemu zawadza; one przenikają się nawzajem, jeden wlewa się w drugi, jeden ściga, drugi uchodzi, to znów na odwrót. Jednym słowem widzimy w Lalce społeczeństwo, które nie stoi na miejscu, ale przeciwnie, tak się porusza, że zacierają się kontrasty tych oddzielnych światów lub wytwarzają się nowe. Jest to społeczeństwo w fermencie, gdzie widzimy najrozmaitsze grupy ludzi, z których każda swoje własne interesa uważa za pierwszorzędne i dzięki temu powstają konflikty między nią a inną grupą. [...]

Tak więc Lalka stanowi ruchomy kalejdoskop społeczeństwa, które się formuje, które się staje, stąd porywy są w nim sprzeczne, dążenia osłabiające się nawzajem, rozczarowania bolesne, upadki gwałtowne; jeszcze częściej apatia i ubezwładnienie woli, ścieranie się podobieństw i przeciwieństw wywołują ten rezultat, że sympatie i antypatie, analogie i różnice giną, i w ostatecznym wyniku znajdujemy bierność, nijakość, indyferentyzm, anemię, a w najlepszym razie malkontentyzm i pesymizm.

Ponad tymi prądami psychicznymi płynie fatum, dla którego te drobiazgowe walki są niczym i które — pomimo nas i przeciw nam — do swoich celów dąży; jednym ze środków do tego celu prowadzących jest owo stawanie się nowego społeczeństwa, owa formacja nowej warstwy, proces biologiczny wewnątrz organizmu narodowego. Lalka wyobraża ten proces na rozdrożu między żywiołowym ruchem mechanicznym a częściowym tego ruchu uświadomieniem; atawistyczne odruchy dawnego społeczeństwa i instynktowne dążenia nowego wywołują, dzięki starciu swoich własnych pierwiastków, bezustanne wahania jednostek to w tę, to w ową stronę.

Gdyby Lalka była świadomym tego ruchu wyobrażeniem i gdyby stała wyżej, niż to ma miejsce pod względem artystycznym, stanowiłaby pierwszą ściśle nowożytną powieść polską, byłaby całkowitym obrazem dzisiejszego fermentu społecznego: byłaby arycydziełem. może nawet stanowiłaby przełom i stworzyłaby epokę.

Niestety, Lalka arcydziełem nie jest. Jeżeli beztendencyjność Lalki stanowi jej cehę estetyczną, to przeciwestetyczną cechę stanowi przypadkowość jej roboty, w całym dziele widoczna. Autor, zdaje się, pisał ją nie według jednego planu, ściśle i logicznie, ale pojedynczymi urywkami, felieton po felietonie, które przerywał tygodniowym albo i dłuższym milczeniem, zapominał o swoich postaciach, na nowo je wywoływał, stwarzał nowe figury, gromadził figury na figury, wypadki na wypadki. Są tam opuszczenia, powtarzania, zapomnienia. Są tam niespodzianki, zadziwiające zarówno autora, jak i czytelnika. Jednym słowem, pisząc każdy felieton z osobna, kierował się autor przypadkiem swego natchnienia, przy tym bardzo kapryśnego, i dzięki temu stworzył powieść, w której pojedyncze zdania są genialne, sceny wyborne, rozdziały bardzo dobre, tomy bardzo przyjemne, a całość chaotyczna, rozerwana i niejednolita. [...]

Jest to wynik pewnego lekceważenia sztuki, jakie Prus wielokrotnie wyrażał w swoich kronikach i rozprawach, jest to może również wpływ tej atmosfery anemicznej, która nas otacza i która wywiera zabójczy wpływ na wszystko, co jest literaturą, sztuką i artyzmem. Godne to uwagi, że w tej powieści, która całe społeczeństwo ogarnia, w której widzimy kupców, szlachtę, hrabiów, panny dobrze urodzone, studentów, praczki, tragarzy, żołnierzy, magdalenki, damy z wielkiego świata, karciarzy, socjalistów, Żydów, adwokatów, Anglików, Włochów, Francuzów, mistyków, techników, dzieci, lud, nawet reporterów — w całej tej powieści Prus nie znalazł miejsca dla jednego choćby artysty (nie można tu rachować cudzoziemskich postaci Rossiego i Molinarego). Nie wątpię, że Prus potrafiłby równie dobrze oddać psychologię artysty, jak to uczynił np.

z Wokulskim: ale, po prostu, fotografując nasze życie nie widział on w nim tego elementu i dlatego też nie czuł potrzeby umieszczenia go w swoim romansie. [...]

Podobnie jak śród setki figur Lalki nie masz artysty, tak w jej całości czuć brak artyzmu. Jest to zapewne wina Prusa, że zaniedbał dzieła swego udoskonalić: ale jest to również wina otoczenia, które nie wymagało odeń tej doskonałości; a może nawet ono właśnie zabiło w nim — jak i wielu innych — dążność do doskonałości. Jest to bowiem otoczenie, w którym arcydzieła rodzić się nie mogą: godne uwagi, że najznakomitsze dzieła polskie powstały nie w społeczeństwie polskim, ale poza jego granicami, jak gdyby w tym społeczeństwie powietrze było zbyt duszne, aby w jego miazmatach mogło powstać jakieś dzieło skończone i jakby dopiero tam budziło się pragnienie arcydzieł, gdzie wpływy tego zatrutego powietrza sięgnąć nie mogą.

Możliwe bardzo, że gdyby Prus dzieło swoje napisał poza tą duszną atmosferą, Lalka byłaby powieścią epokową. W obecnej swej formie jest ona tylko dziełem znakomitym, a w każdym razie stanowi evenement litteraire mijającego wieku. Czytelnicy zaś mogą mieć do autora pretensję tylko o to, że nie stworzył arcydzieła, chociaż mógł był i powinien to uczynić.



PD-old
Tekst lub tłumaczenie polskie tego autora (tłumacza) jest własnością publiczną (public domain),
ponieważ prawa autorskie do tekstów wygasły (expired copyright).