[24]
SĄD NAD ZDRAJCĄ OJCZYZNY
Więc zapalono świecznik bardzo gorejący,
na stole postawiono Ukrzyżowanego,
zatem sędziów dwunastu w orderach jak słońca
patrzyło w judaszowe lica Trzynastego.
Więc czytano zarzuty — monotonnie, długo,
recytowano winy, za które odpowie,
prokurator zabłysnął słów wymownych strugą,
aż w krzyżach paragrafów przechodziło mrowie.
— „Oskarżamy cię zdrajco! — (huczał oskarżyciel),
o zdradę narodowych znaków i sztandaru,
że o własnych rodakach pisał jadowicie,
że kochał innych więcej, niż swój własny naród.
— Oskarżamy, że wzywał możnych na tej ziemi,
by oddali biedakom całą własność swoją,
co jest, mówiąc słowami bardziej właściwemi,
nawoływaniem jawnem do zmiany ustroju...
I skarżę o bluźnierstwo Jedynemu Bogu,
gdy bluźnił, że go każdy chwali jednakowo,
gdy nawoływał wreszcie do miłości wrogów,
co jest zbrodnią i znowu zdradą narodową!!!"
I sypały się słowa jak natchnione ziarna...
Lecz Oskarżony w myślach swych się zapamiętał,
bo śniła mu się zieleń, śniła ziemia czarna,
i lasy i w tych lasach ptaki i zwierzęta.
[25]
I ludzie, którym miłość nienawistną wyznał.
Wszystko żegnał nieśmiałym, dalekim uśmiechem,
świat, który swoją wielką nazywał ojczyzną,
gdy ojczyzna mu cnoty uznała za grzechy.
Dziwny był sąd. Zaiste. Z okien światło blade
padało i różowo oblepiało ściany...
Sąd wyszedł nad wyrokiem odbywać naradę,
a Oskarżony czeka. Sam. Z Ukrzyżowanym.