[314]
127. Sam działaj, przyjaciół nie czekaj.
Piegza, w życie gniazdo mając
A z dziećmi tamo mieszkając,
[315]
Opodal w pole latała,
Pożywienia im szukała.
Gdy samy dzieci ostały, 5
Gospodarza usłyszały:
On około żyta chodzi,
Z synem sie o żniwo radzi.
Rzekąc: „Jutro, synu miły,
„Abyśmy sie pośpieszyli, 10
„Mnsim k temu sąsiady wziąć,
„Za nam pomogą żyta żąć”.
Sąsiedzi się wymówili,
Iż swej rzeczy pilni byli:
Robocie się przedłużyło, 15
Aż temu kilko dni było,
Piegza więc potym przyleci,
Zbieżały się k niej jej dzieci,
Skrzydły ku niej trzepiotały,
Abowiem się barzo bały, 20
Matce tę rzecz powiedając,
Iż „się grozi chłop żyta żąć:
„Teraz trzeba twojej rady,
„Jutroć tu przyjdzie z sąsiady“.
Ona je tako cieszyła 25
(Iż w tych rzeczach mądra była):
„Dziatki, nic się nie lękajcie,
„Prześpiecznie jutra czekajcie!
„Musić sąsiadów poczekać
„A tej roboty poniechać; 30
„Potym się też usłyszymy,
„A o sobie pomyślimy“.
Aż drugi raz oracz chodzi,
A żyto się już żąć godzi,
[316]
Na sąsiady się rozgniewał 35
A syna rychło zawołał:
„Idziż, synu, a nie mieszkaj,
„Przyjaciół o pomoc żądaj“!
Ale też i ci odłożyli,
Aby pierwej swe sprawili. 40
Więc zasię dzieci piegziny
Przełękły się z tej nowiny;
Matce wszytko powiadały,
Co mówiąc chłopa słyszały.
Rzekła im: „Bądźcie spokojne! 45
„Jeszczeć to żniwo niepewne:
„Gdyć na przyjacioły wzięto,
„I jutroć nie będzie żęto”.
Więc oracz, gdy się naczekał,
Nadzieje w pomocy nie miał, 50
Kazał synowi sierpy wziąć:
„Musiwa snuć już sama żąć!“
To piegza gdy usłyszała,
Dopiero sie precz wezbrała:
„Już tu, dziatki, nie możem być, 55
„Gdyć gospodarz jął się robić!“
Co możesz, sam zawżdy działaj,
Na przyjaciele się nie spuszczaj,
Bo snać rzecz pilna wszytkiemu,
Nie wczas pomaga drugiemu. 60