Sen-jawa (Orkan, 1912)
←Krwawy strumień | Sen-jawa Z martwej roztoki z cyklu Z różnych chwil Władysław Orkan |
Naszła nas burza...→ |
SEN-JAWA.
Na Pustce swej, gdzie błękit śnią kwiaty gencyi,
W mrok nachylony, patrzę, jak gwiazdy migocą...
Przewiewna myśl... i nagle czarodziejską mocą
Znajduję się w kwitnącem mieście — Florencyi...
Czas Odrodzenia. Wiosna. Noc. Ulice w cieniu.
Widzę czoło katedry, jak się wznosi hardo.
Wśród róż zaśnionych stąpam i w cichem skupieniu
Przypominam, co mówił mój mistrz Leonardo...
Sen znikł. Znów widzę Pustkę gwiazdami zasianą...
Cóż jest snem, a co jawą?... Próżno się wybystrza
Mózg i próżno sili się pamięć ująć w ryzę...
Ależ nie — to złudzenie! Wszak jeszcze dziś rano
Widziałem przyjaciółkę kochanego Mistrza,
Szlachetnie urodzoną, piękną Monę Lizę.
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Orkan.