Smutek (Liebert)
...Źle, źle, zawsze i wszędzie
Ta nić czarna się przędzie.
Norwid
I
Nie pomogła zaduma i wyjazd, i słońce.
Dzisiaj, o, jak mi trudno przemawiać z słodyczą
I uśmiechy rozdawać ptakom, które krzyczą
I zimne niebo krają skrzydeł swych goryczą.
Jak płacz Norwida, ziemia łka nade mną
I choć mam w piersiach ocean zachwytu,
Wiem, że tu ze mną nie chce pić z błękitu
Nikt, Katarzyno, i jasność mam ciemną.
II
W oczy nieba jak żołnierz spoglądam raniony,
Pod miękkie skrzydła ptaków głowę chyląc gorącą,
Jak dobrze słyszę trzcinę i brzozę szeleszczącą.
Jak dobrze słońce w twarz uderza jak we dzwony.
Tak się kiedyś cieszyłem błękitem i jasnością,
A dzisiaj puchar ten wypijam pełen smutku,
I chciałbym, jak z muzyką, odejść po cichutku,
Jak z szmerem długich traw z błękitną mą miłością.