Strona:Współczesni poeci polscy.djvu/111: Różnice pomiędzy wersjami

(Brak różnic)

Wersja z 15:26, 25 cze 2016

Ta strona została przepisana.

Druga scena umieszczona fantastycznie na najwyższej iglicy góry lodowej, daje nam poznać Juliusza Słowackiego, „wielkiego potępieńca, co deptał światów zwyczajne porządki“, jaśniejącego „jak niebem gardzące wyjątki“, w otoczeniu stworzonych przezeń postaci Rozy, Lilli Wenedy i rycerza w Anhellim. Gdy poeta wahał się pomiędzy czcią dla „chmurnej postaci mistrza“ a nauką anioła przeznaczeń, nagle na dźwięk piorunowy harfy odzywający się z owej iglicy, z grobowych kryjówek wydobywać się zaczęły szkielety bez rąk i głów, i „gnane boleścią, przestrachem, rozpaczą, jako upiorów hufce bezorężne“ biegły „ohydne“ za „nikczemnym zgonem“. Wówczas otwarły się wszystkie groby, a zastęp bohaterów dawnych z pogardą przypatrywał się tym „bezgłownym karłom“. Ale poeta nie tylko tym „wpółsennym, lichym, niedołężnym“ marom, poruszonym dźwiękami harfy „wielkiego potępieńca“, rzuca wyrok zniszczenia; on uogólnia swój pessymistyczny pogląd i w całej ludzkości widzi „zapleśniałe serce“ — kończy zaś swą pieśń zapowiedzią, że w długim szeregu zatraceń „od legendowych rajów Eufratu“ „wśród ciągłych bojów i oczyszczeń“ ma kiedyś spłynąć „anielska ojczyzna wszech ludów z rozbitej dziś kolebki cudów“. Na wyrażeniu tej ogólnikowej nadziei, tak samo jak w „Odłamie Psychy Praksytelesa“ poprze-