Strona:Edgar Allan Poe - Morderstwo na rue Morgue.djvu/247: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Bandziol22 (dyskusja | edycje) Nie podano opisu zmian |
Bandziol22 (dyskusja | edycje) Nie podano opisu zmian |
||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{C|I.|w=120%|po=40px}} |
|||
[[File:Grafika Poe 001.jpg|alt=W|left]] {{Ukryty|W}}edług ostatnich wiadomości z Rotterdamu, miasto znajduje się w stanie wysokiego filozoficznego podniecenia. Istotnie, zdarzyły się tam rzeczy natury tak niezwykłej, tak — tak całkowicie w rozdźwięku z ustalonemi opiniami — iż nie wątpię, że niebawem cała Europa podlegnie wzburzeniu, że rozum i astronomia staną do siebie w silnym antagonizmie.<br> |
[[File:Grafika Poe 001.jpg|alt=W|left]] {{Ukryty|W}}edług ostatnich wiadomości z Rotterdamu, miasto znajduje się w stanie wysokiego filozoficznego podniecenia. Istotnie, zdarzyły się tam rzeczy natury tak niezwykłej, tak — tak całkowicie w rozdźwięku z ustalonemi opiniami — iż nie wątpię, że niebawem cała Europa podlegnie wzburzeniu, że rozum i astronomia staną do siebie w silnym antagonizmie.<br> |
||
{{tab}}Zdaje się, że dnia — miesiąca — (nie znam dokładnie daty), wielki tłum ludu, w celach bliżej nieznanych, zgromadził się na wielkim placu giełdy, w zamożnem mieście Rotterdamie. Był to ciepły dzień — nawet niezwykle ciepły w tej porze roku — w powietrzu nie było najlżejszego przewiewu, to też tłum nie gniewał się na przelotny, krótkotrwały deszcz, spadający z wielkich białych mas chmur, obficie rozsianych po mokrem sklepieniu nieba. Pomimo to, około południa lekkie poruszenie powstało wśród zgromadzenia; dziesięć tysięcy języków zaczęło pracować, a w chwilę potem dziesięć tysięcy twarzy skierowało się w stronę nieba, dziesięć {{pp|ty|sięcy}} |
{{tab}}Zdaje się, że dnia — miesiąca — (nie znam dokładnie daty), wielki tłum ludu, w celach bliżej nieznanych, zgromadził się na wielkim placu giełdy, w zamożnem mieście Rotterdamie. Był to ciepły dzień — nawet niezwykle ciepły w tej porze roku — w powietrzu nie było najlżejszego przewiewu, to też tłum nie gniewał się na przelotny, krótkotrwały deszcz, spadający z wielkich białych mas chmur, obficie rozsianych po mokrem sklepieniu nieba. Pomimo to, około południa lekkie poruszenie powstało wśród zgromadzenia; dziesięć tysięcy języków zaczęło pracować, a w chwilę potem dziesięć tysięcy twarzy skierowało się w stronę nieba, dziesięć {{pp|ty|sięcy}} |