Dzwony (Andersen, przekł. Niewiadomska): Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja nieprzejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
nowy
 
Nie podano opisu zmian
Linia 13:
W wielkiem mieście, wśród gwaru i wrzawy ulicznej, w chwili gdy słońce kryło się za domy i tylko niebo jaśniało jak złote pomiędzy kominami, słychać było czasem dźwięk szczególny, podobny do odgłosu dzwonu. Zdarzało się to rzadko i na krótką chwilę, gdyż turkot głuszył tajemnicze tony, a ludzie tak byli zajęci rozmaitemi sprawami, iż nie zawsze zwracali uwagę na wszystko, co dokoła nich brzmiało. Dziś ten usłyszał ów dzwon, jutro inny, każdy spoglądał w górę i powtarzał: słońce zachodzi.
 
Ci jednak, którzy mieszkali za miastem lub byli przed wieczorem na przechadzce między małymi wiejskimi domkami, pośród pólpół i ogrodów, ci lepiej widzieli prześliczne niebo złoto purpurowe i wyraźniej słyszeli odgłos dzwonu. I zdawało się wszystkim, że to dzwon kościelny, płynący z głębi lasu, który czernił się w oddali, i w tę stronę zwracały się wszystkie spojrzenia.
 
Nakoniec ludzie zaczęli rozmawiać o tajemniczym dźwięku, który nie był przecież złudzeniem, choć niewiadomo, skąd pochodził, skoro go słyszało tylu. Bardzo wiele osób żartowało z tej historyi, dowodząc, że nigdy, pomimo uwagi, nigdy nie słyszeli podobnego głosu ani o zachodzie ani o wschodzie słońca.