Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/389: Różnice pomiędzy wersjami

 
(Brak różnic)

Aktualna wersja na dzień 01:50, 21 sty 2021

Ta strona została przepisana.
—   387   —

— Ach, panna Zofja! Ta się przecie nie mogła zmienić!
— Ta jest niezmienna, chociaż ziemska i doczesna, a typ jej powtarza się w pokoleniach niewiast polskich nierzadko, całemi girlandami dusz czystych, walecznych i ściśle posłusznych przykazaniom narodowym. Serca tych kapłanek Znicza utrzymują cześć i posłuch naczelnego Ducha, chociaż głowy i ręce nie zbudują same nowych świątyń, bazylik sądowych i warowni obrończych. Ale one zagrzewają serca męskie do czynu urokiem swej namowy i mocą wziętą od Ducha. Gdyby mężowie dorośli proporcjonalnie do cnoty obywatelskiej kobiet polskich, bylibyśmy bez przerwy wielkim narodem.
— No przecież! — zawołał radośnie Łuba — mówisz jak dawniej, jak dobry zwiastun!

∗             ∗

Gdy nieliczni w Kijowie Polacy, którym sprawa Ojczyzny paliła serca, wyciągali poomacku dłonie z rozpaczliwych ciemności ku światłu, — wynik wojny był już przesądzony na Zachodzie.
Furor Teutonów dawno już ostygł, opamiętał się i przywarował pod osłoną potwornych ziemnych przekopów. Oburzony sprzeciw narodów napadniętych, po wytrzymaniu czteroletnich obelg wymierzonych świętym murom katedry w Reims, rajskim polom Szampanji, kolebce i skarbcowi szlachetnego życia Europy — podniósł nareszcie swój miecz naostrzony na poskromienie zbójców środkowo-europejskich. Po-