Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/027: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
nowa strona |
m Robot automatycznie zamienia tekst (- +) |
||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}— A zresztą, odezwał się Johnson, czyż na |
{{tab}}— A zresztą, odezwał się Johnson, czyż na ciaśninie nie możemy napotkać jakiego statku zmuszonego do zimowania?<br /> |
||
{{tab}}— W ostatnim razie, mówił znowu doktór, ponieważ ciaśnina jest zamarznięta, czyż po niej nie moglibyśmy się dostać do zachodniego wybrzeża Grenlandyi, a ztamtąd, czy to przez krainę Prudhoë, czy przez przylądek York dotrzeć do jednej z osad duńskich? Zresztą kapitanie, tu na lodowem polu nic nie znajdziemy z pewnością, droga zaś do Anglii jest w stronę południową a nie na północ.<br /> |
{{tab}}— W ostatnim razie, mówił znowu doktór, ponieważ ciaśnina jest zamarznięta, czyż po niej nie moglibyśmy się dostać do zachodniego wybrzeża Grenlandyi, a ztamtąd, czy to przez krainę Prudhoë, czy przez przylądek York dotrzeć do jednej z osad duńskich? Zresztą kapitanie, tu na lodowem polu nic nie znajdziemy z pewnością, droga zaś do Anglii jest w stronę południową a nie na północ.<br /> |
||
{{tab}}— Tak, odezwał się Bell, pan Clawbonny ma słuszność! trzeba iść i to zaraz; dość już długo zapominaliśmy o kraju naszym rodzinnym i wszystkich którzy nam są drodzy.<br /> |
{{tab}}— Tak, odezwał się Bell, pan Clawbonny ma słuszność! trzeba iść i to zaraz; dość już długo zapominaliśmy o kraju naszym rodzinnym i wszystkich którzy nam są drodzy.<br /> |