Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/138: Różnice pomiędzy wersjami

nowa strona
(Brak różnic)

Wersja z 02:41, 16 sie 2014

Ta strona została przepisana.

Stoliki nasze jęczą pod ciężarem pulpitów do
„pisania przygotowanych, które od dwóch już mie­-
„sięcy świata Bożego nie oglądały, a z magazynów
„otwieranych obecnie bardzo często, wydobyto ca-
„łe ryzy papieru, któremu tym sposobem przerwa­-
„no niespodzianie, niczem dotąd nie zakłócony wy­-
„poczynek.

„Nie wypada mi pominąć i tego, że możesz pan
„w redaktorskiej swej skrzynce znaleźć artykuły
„pozbawione charakteru oryginalności i obrobie­-
„nia, a przeto nie przypadające do twego planu.
„Mogę cię naprzykład zapewnić panie redaktorze,
„iż nie dawniej jak wczoraj w wieczór widziałem jak
„jeden z improwizowanych autorów, pochylony
„nad pulpitem, ślęczał nad otwartym tomem Spe­-
ktatora, z którego coś wypisywał, a inny tymcza­-
„sem rozgrzewał swój atrament nad płomieniem
„lampy. Ostrzegam więc pana, abyś się miał na
„baczności przeciw podobnym podstępom; nie przy­-
„stoi abyśmy spotykali w Kronice zimowej to, co
„przodkowie nasi przed stu laty czytywali przy
„śniadaniu.“

— Doskonale! wybornie! wołał Altamont, gdy doktór czytać przestał, — jest w tem humor i dowcip! autor listu musiał być tęgi chłopak i nie w ciemię bity.