Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/012: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
m Bot zamienia szablony |
|||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}— Tem lepiej, odrzekł doktór, kapitan odzyskał swą dawną krew zimną. Wierzaj mi Johnsonie, że ten człowiek zdolny jest nas ocalić.<br /> |
{{tab}}— Tem lepiej, odrzekł doktór, kapitan odzyskał swą dawną krew zimną. Wierzaj mi Johnsonie, że ten człowiek zdolny jest nas ocalić.<br /> |
||
{{tab}}To powiedziawszy doktór nasunął kaptur na oczy, wziął gruby okuty kij w rękę i puścił się w drogę ku saniom, wśród mgły rozjaśnionej niemal zupełnie światłem |
{{tab}}To powiedziawszy doktór nasunął kaptur na oczy, wziął gruby okuty kij w rękę i puścił się w drogę ku saniom, wśród mgły rozjaśnionej niemal zupełnie światłem {{Korekta|kiężyca|księżyca}}.<br /> |
||
{{tab}}Johnson i Bell wzięli się bezzwłocznie do roboty; stary marynarz słowem zachęcał cieślę pracującego w milczeniu. Nie trzeba było budować domku; dość było zrobić wydrążenie w dużej bryle lodu, którego twardość utrudniała wprawdzie robotę, lecz za to dawała większą pewność trwałości schronienia.<br /> |
{{tab}}Johnson i Bell wzięli się bezzwłocznie do roboty; stary marynarz słowem zachęcał cieślę pracującego w milczeniu. Nie trzeba było budować domku; dość było zrobić wydrążenie w dużej bryle lodu, którego twardość utrudniała wprawdzie robotę, lecz za to dawała większą pewność trwałości schronienia.<br /> |
||
{{tab}}Wkrótce pracowali już w wydrążeniu, i wyrzucali z niego lód wyrąbany.<br /> |
{{tab}}Wkrótce pracowali już w wydrążeniu, i wyrzucali z niego lód wyrąbany.<br /> |