Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/371: Różnice pomiędzy wersjami

Grobur (dyskusja | edycje)
(Brak różnic)

Wersja z 16:30, 24 cze 2018

Ta strona została przepisana.

W kilku słowach wyłożył im Julian swój plan udania się na północ w głąb Persji, ku Suzie i Hekbatanie, aby zaskoczyć króla znienacka.
Sprzeciwili się wszyscy, mówiąc jednocześnie i prawie nie starając się ukryć, że projekt Juliana wydaje im się istnem szaleństwem. Na surowych twarzach starych i doświadczonych wojowników znać było znużenie, brak ufności i zawód.
Większość odpowiadała sucho.
— Dokąd idziemy? Czego jeszcze potrzeba? — mówił Salustyusz Sekundus. — Sam pomyśl, miłościwy cesarzu zdobyliśmy pół Persyi. Sapor ofiarowuje ci pokój pod takimi warunkami, jakich nigdy monarcha azyatycki nie proponował żadnemu zdobywcy rzymskiemu, ani wielkiemu Pompejuszowi, ani Septymiuszowi Sewerowi, ani Trajanowi. Zawrzyjmy zatem pokój zaszczytny, dopóki nie jest za późno i powracajmy do ojczyzny!
— Żołnierze szemrzą! — zauważył Dagalaif. — Nie doprowadzaj ich do rozpaczy. Są znużeni. Mnóstwo ranionych i chorych. Jeżeli ich powiedziesz dalej, w nieznaną pustynię, za nic odpowiadać nie można. Miej litość nad nimi. I ty sam czyż nie pożądasz odpoczynku? Więcej może od nas wszystkich musisz się czuć znużonym...
— Powracajmy! — zadecydowali wszyscy wodzowie. — Byłoby szaleństwem iść dalej!
W tej chwili głuchy i groźny szmer rozległ się za namiotem, szmer, przypominający szum wzburzonego morza. Julian nadstawił ucha i pojął odrazu: był to bunt.
— Poznaliście mą wolę — przemówił z wyniosłym chłodem do wodzów, dając im znak odejścia. — Jest ona niezłomna. Nic więcej mi nie potrzeba. Za dwie godziny wyruszamy w pochód. Dopilnujcie, ażeby wszystko było gotowe.