Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 058.jpeg: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Pywikibot touch edit |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
Aszuan, gdzie go ludzie chętnie kupują, a wreszcie, że Bóg Jedyny a dobrotliwy pozwolił niewiernym psom szynki pobudować i przymyka oczy, gdy się wierni w nich upijają. Dumał właśnie nad tym prawdziwym a doskonałym porządkiem świata, gdy Azis, parobek jego, sprzykrzywszy sobie długie milczenie, ozwał się, ościeniem na zachód wskazując:<br |
Aszuan, gdzie go ludzie chętnie kupują, a wreszcie, że Bóg Jedyny a dobrotliwy pozwolił niewiernym psom szynki pobudować i przymyka oczy, gdy się wierni w nich upijają. Dumał właśnie nad tym prawdziwym a doskonałym porządkiem świata, gdy Azis, parobek jego, sprzykrzywszy sobie długie milczenie, ozwał się, ościeniem na zachód wskazując:<br> |
||
{{tab}}— Mówią ludzie, że wczoraj tam gdzieś za koleją kamień spadł z nieba ogromny.<br |
{{tab}}— Mówią ludzie, że wczoraj tam gdzieś za koleją kamień spadł z nieba ogromny.<br> |
||
{{tab}}Hafid ruszył filozoficznie ramionami.<br |
{{tab}}Hafid ruszył filozoficznie ramionami.<br> |
||
{{tab}}— Może się gwiazda która oberwała, a może jeden z tych sztucznych ptaków przeklętych skrzydła zwichnął...<br |
{{tab}}— Może się gwiazda która oberwała, a może jeden z tych sztucznych ptaków przeklętych skrzydła zwichnął...<br> |
||
{{tab}}Zaśmiał się szeroko.<br |
{{tab}}Zaśmiał się szeroko.<br> |
||
{{tab}}— Bardzo przyjemnie jest patrzeć, gdy zlatuje człowiek, co niepotrzebnie latał po powietrzu, zamiast siedzieć na grzbiecie wielbłąda, którego nam Bóg dał dla wygody.<br |
{{tab}}— Bardzo przyjemnie jest patrzeć, gdy zlatuje człowiek, co niepotrzebnie latał po powietrzu, zamiast siedzieć na grzbiecie wielbłąda, którego nam Bóg dał dla wygody.<br> |
||
{{tab}}Ale jako że był człowiek praktyczny, obejrzał się i dodał z zajęciem:<br |
{{tab}}Ale jako że był człowiek praktyczny, obejrzał się i dodał z zajęciem:<br> |
||
{{tab}}— Czy nie wiesz, gdzie to upadło?<br |
{{tab}}— Czy nie wiesz, gdzie to upadło?<br> |
||
{{tab}}Nie wiem. Mówią, że za koleją, ale to może nieprawda.<br |
{{tab}}Nie wiem. Mówią, że za koleją, ale to może nieprawda.<br> |
||
{{tab}}— Może być prawda, może być nieprawda. W każdym razie, gdy będziemy wracać, trzeba poszukać. Kto zlatuje, ten się zabija, a kto się zabił, ten już nie potrzebuje pieniędzy, które mógł mieć przy sobie. Szkoda by była, gdyby to zabrał jaki zły człowiek.<br |
{{tab}}— Może być prawda, może być nieprawda. W każdym razie, gdy będziemy wracać, trzeba poszukać. Kto zlatuje, ten się zabija, a kto się zabił, ten już nie potrzebuje pieniędzy, które mógł mieć przy sobie. Szkoda by była, gdyby to zabrał jaki zły człowiek.<br> |
||
{{tab}}Jechali znowu z godzinę w milczeniu. Słońce już żywo dopiekało, kiedy dojeżdżali do skał, po za któremi widać już było mury miasta nad Nilem. Hafid na skały patrzył z przyjaźnią: stanowiły one jedno ważne ogniwo w łańcuchu boskiej harmonji świata. Kiedy powracał pijany do domu, poczuciem obowiązku bohaterskiem mimo znużenia gnany z powrotem, dromedar jego, duszy obowiązkowej w sobie nie mający, klękał tutaj w znanem miejscu i zrzucał pana w cień na skąpą trawkę pod skałą. W ten sposób Hafid nie miał sobie nic do wyrzucenia, a mógł się przespać i odpocząć.<br |
{{tab}}Jechali znowu z godzinę w milczeniu. Słońce już żywo dopiekało, kiedy dojeżdżali do skał, po za któremi widać już było mury miasta nad Nilem. Hafid na skały patrzył z przyjaźnią: stanowiły one jedno ważne ogniwo w łańcuchu boskiej harmonji świata. Kiedy powracał pijany do domu, poczuciem obowiązku bohaterskiem mimo znużenia gnany z powrotem, dromedar jego, duszy obowiązkowej w sobie nie mający, klękał tutaj w znanem miejscu i zrzucał pana w cień na skąpą trawkę pod skałą. W ten sposób Hafid nie miał sobie nic do wyrzucenia, a mógł się przespać i odpocząć.<br> |