Strona:PL Toeppen Max - Wierzenia mazurskie 1894.djvu/43: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
 
Status stronyStatus strony
-
Problemy
+
Przepisana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}Pewna kobieta była śmiertelnie chora z powodu boleści, sprawianych przez macicę. Od wielu dni nic już nie jadła, ciało było nabrzmiałe, i nikt nie umiał jej poradzić. Wtym mąż jej dowiaduje się, że przyszło do wsi kilku Cyganów, udaje się tedy do jednej z Cyganek, która obiecuje pomoc. Po odwiedzeniu chorej, Cyganka orzekła, że macica wyszła ze swego położenia, i że ona ma ją nietylko przywrócić do pierwotnego jej położenia, lecz także uczynić ją nazawsze nieszkodliwą. Przepijała tedy chorej suche wanny codziennie przez trzy dni z rzędu. Do wody, przeznaczonej na kąpiel, włożyła kilka marchwi i jagód jałowcowych, dodała potym jeszcze do tej mieszaniny jakichś nieznanych korzeni i wylała tę masę na rozpaloną cegłę. Chora musiała siedzieć okryta prześcieradłem nad wanienką i oddychać wydzielającą się parą. Środek ten poskutkował nazawsze. Użytą do tego cegłę mąż chorej musiał rozbić na trzy kawałki i w dzień ostatniej kąpieli zakopać przed wschodem słońca pod drzewem owocowym Według przepowiedni Cyganki, drzewo to powinno było uschnąć. Istotnie sprawdziła się przepowiednia: w następnym roku drzewo to zginęło w rzeczy samej, a później uschnęły nawet inne jeszcze drzewa w tym ogrodzie.<br>
{{tab}}Pewna kobieta była śmiertelnie chora z powodu boleści, sprawianych przez macicę. Od wielu dni nic już nie jadła, ciało było nabrzmiałe, i nikt nie umiał jej poradzić. Wtym mąż jej dowiaduje się, że przyszło do wsi kilku Cyganów, udaje się tedy do jednej z Cyganek, która obiecuje pomoc. Po odwiedzeniu chorej, Cyganka orzekła, że macica wyszła ze swego położenia, i że ona ma ją nietylko przywrócić do pierwotnego jej położenia, lecz także uczynić ją nazawsze nieszkodliwą. Przepijała tedy chorej suche wanny codziennie przez trzy dni z rzędu. Do wody, przeznaczonej na kąpiel, włożyła kilka marchwi i jagód jałowcowych, dodała potym jeszcze do tej mieszaniny jakichś nieznanych korzeni i wylała tę masę na rozpaloną cegłę. Chora musiała siedzieć okryta prześcieradłem nad wanienką i oddychać wydzielającą się parą. Środek ten poskutkował nazawsze. Użytą do tego cegłę mąż chorej musiał rozbić na trzy kawałki i w dzień ostatniej kąpieli zakopać przed wschodem słońca pod drzewem {{korekta|owocowym|owocowym.}} Według przepowiedni Cyganki, drzewo to powinno było uschnąć. Istotnie sprawdziła się przepowiednia: w następnym roku drzewo to zginęło w rzeczy samej, a później uschnęły nawet inne jeszcze drzewa w tym ogrodzie.<br>
{{tab}}Bardzo rozpowszechniona jest wiara w mary (zmory). Już Pisański wspomina o nich, jako o rodzaju elfów. „Szkodliwy ten potwór, powiada on, bardziej oddaje się trapieniu ciała człowieka, aniżeli rabowaniu pełnych stodół. Często tak nielitościwie uciska niewinne osoby śpiące, że mogłyby umrzeć z braku oddechu i strachu. Rano nie mogą znaleźć słów do opisania męczarni, jaką przedtym przeszli. Lekarstwa i środki domowe napróżno bywają używane przeciwko temu; pożądany skutek wywierają jedynie pewne zaklęcia starej kumoszki, przed snem odmówione. Tak dalece zamętne jest wyobrażenie o zmorze! Nikt nie potrafi opisać tego dręczącego stworzenia; nikt go nie widział i nie dotykał; dlatego też musi to być duch<ref>Tamże, nr. 21, § 4.</ref>.“<br>
{{tab}}Bardzo rozpowszechniona jest wiara w mary (zmory). Już Pisański wspomina o nich, jako o rodzaju elfów. „Szkodliwy ten potwór, powiada on, bardziej oddaje się trapieniu ciała człowieka, aniżeli rabowaniu pełnych stodół. Często tak nielitościwie uciska niewinne osoby śpiące, że mogłyby umrzeć z braku oddechu i strachu. Rano nie mogą znaleźć słów do opisania męczarni, jaką przedtym przeszli. Lekarstwa i środki domowe napróżno bywają używane przeciwko temu; pożądany skutek wywierają jedynie pewne zaklęcia starej kumoszki, przed snem odmówione. Tak dalece zamętne jest wyobrażenie o zmorze! Nikt nie potrafi opisać tego dręczącego stworzenia; nikt go nie widział i nie dotykał; dlatego też musi to być duch<ref>Tamże, nr. 21, § 4.</ref>.“<br>
{{tab}}Badania moje, zwłaszcza w okolicy Działdowa, uzupełniają te ogólne wskazówki istotnymi rysami. W charakterze zmory zjawiają się zarówno męskie, jak i żeńskie postacie, pospólstwo bowiem wyobraża sobie zmory, jako ludzi zaczarowanych, którzy przybierają postać kotów, albo psów. Przychodzą w nocy
{{tab}}Badania moje, zwłaszcza w okolicy Działdowa, uzupełniają te ogólne wskazówki istotnymi rysami. W charakterze zmory zjawiają się zarówno męskie, jak i żeńskie postacie, pospólstwo bowiem wyobraża sobie zmory, jako ludzi zaczarowanych, którzy przybierają postać kotów, albo psów. Przychodzą w nocy