Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 154.jpeg: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Pywikibot touch edit
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}Jął tedy mówić. Opowiadał o spotkaniu swem z Grabcem i o tem, jaką on walkę, jakie powstanie wzniecić zamierza na oddawna uspokojonej ziemi, i jak chce wciągnąć w wir ten ich, mędrców i uczonych, aby mieli jako mózg świata przynależne im stanowisko.<br />
{{tab}}Jął tedy mówić. Opowiadał o spotkaniu swem z Grabcem i o tem, jaką on walkę, jakie powstanie wzniecić zamierza na oddawna uspokojonej ziemi, i jak chce wciągnąć w wir ten ich, mędrców i uczonych, aby mieli jako mózg świata przynależne im stanowisko.<br>
{{tab}}Starzec słuchał w milczeniu, z nieco pochyloną głową, patrząc z pod krzaczastych, wysoko wzniesionych brwi nieruchomym wzrokiem prosto przed siebie. Czasem tylko po wygolonej, bruzdami wieku zoranej twarzy przebiegł mu około wązkich i zaciśniętych warg uśmiech przelotny i gasł szybko w zadumie.<br />
{{tab}}Starzec słuchał w milczeniu, z nieco pochyloną głową, patrząc z pod krzaczastych, wysoko wzniesionych brwi nieruchomym wzrokiem prosto przed siebie. Czasem tylko po wygolonej, bruzdami wieku zoranej twarzy przebiegł mu około wązkich i zaciśniętych warg uśmiech przelotny i gasł szybko w zadumie.<br>
{{tab}}— Ojcze, — ozwał się wreszcie Jacek, kończąc opowiadanie, — ten człowiek wezwał mnie wprost, abym mu dopomagał, bym tę moc, jaką wiedza nasza stanowi, rzucił na szale...<br />
{{tab}}— Ojcze, — ozwał się wreszcie Jacek, kończąc opowiadanie, — ten człowiek wezwał mnie wprost, abym mu dopomagał, bym tę moc, jaką wiedza nasza stanowi, rzucił na szale...<br>
{{tab}}Lord Tedwen zwrócił nań teraz przenikliwe spojrzenie swych oczu.<br />
{{tab}}Lord Tedwen zwrócił nań teraz przenikliwe spojrzenie swych oczu.<br>
{{tab}}— A ty — coś mu odpowiedział?<br />
{{tab}}— A ty — coś mu odpowiedział?<br>
{{tab}}— Rzekłem, że moc wiedzy naszej jest wszystka, już podarowana, w rękach tłumu, i my nie mamy nic, kromia prawd najwyższych, nie dających się już przekuć na złoto ani żelazo...<br />
{{tab}}— Rzekłem, że moc wiedzy naszej jest wszystka, już podarowana, w rękach tłumu, i my nie mamy nic, kromia prawd najwyższych, nie dających się już przekuć na złoto ani żelazo...<br>
{{tab}}Zaległo krótkie milczenie. Robert Tedwen skinął zwolna głową kilkakrotnie, szepcąc — więcej może do siebie, niż do słuchającego go ucznia:<br />
{{tab}}Zaległo krótkie milczenie. Robert Tedwen skinął zwolna głową kilkakrotnie, szepcąc — więcej może do siebie, niż do słuchającego go ucznia:<br>
{{tab}}— Kromie prawd — najwyższych... Tak, tak! — jeno że już nie wiemy, co ten wyraz&#32;»prawda«&#32;oznacza, tak dalece niczem jest wszystko, co tem mianem zwiemy...<br />
{{tab}}— Kromie prawd — najwyższych... Tak, tak! — jeno że już nie wiemy, co ten wyraz&#32;»prawda«&#32;oznacza, tak dalece niczem jest wszystko, co tem mianem zwiemy...<br>
{{tab}}Wzniósł głowę szybko i popatrzył na Jacka.<br />
{{tab}}Wzniósł głowę szybko i popatrzył na Jacka.<br>
{{tab}}— Daruj, do myśli swoich wracam mimowiednie, ale to jest zajmujące, coś ty mi powiedział.<br />
{{tab}}— Daruj, do myśli swoich wracam mimowiednie, ale to jest zajmujące, coś ty mi powiedział.<br>
{{tab}}Jacek milczał. Starzec przyjrzał mu się uważniej.<br />
{{tab}}Jacek milczał. Starzec przyjrzał mu się uważniej.<br>
{{tab}}— Nad czem dumasz?<br />
{{tab}}— Nad czem dumasz?<br>
{{tab}}— Skłamałem w rozmowie z Grabcem.<br />
{{tab}}— Skłamałem w rozmowie z Grabcem.<br>
{{tab}}— A!<br />
{{tab}}— A!<br>