Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 187.jpeg: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Pywikibot touch edit |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}Dotknął ręką dzwonka, wzywając służącego.<br |
{{tab}}Dotknął ręką dzwonka, wzywając służącego.<br> |
||
{{tab}}— Trzeba się przedewszystkiem posilić, — rzekł z wymuszonym uśmiechem.<br |
{{tab}}— Trzeba się przedewszystkiem posilić, — rzekł z wymuszonym uśmiechem.<br> |
||
{{tab}}Służący właśnie wchodził. Jacek zatrzymał go we drzwiach skinieniem dłoni.<br |
{{tab}}Służący właśnie wchodził. Jacek zatrzymał go we drzwiach skinieniem dłoni.<br> |
||
{{tab}}— Przygotuj nam śniadanie i poproś posłów z Księżyca, żeby tu do mnie przyszli...<br |
{{tab}}— Przygotuj nam śniadanie i poproś posłów z Księżyca, żeby tu do mnie przyszli...<br> |
||
{{tab}}Po odejściu lokaja Nyanatiloka podniósł oczy na Jacka.<br |
{{tab}}Po odejściu lokaja Nyanatiloka podniósł oczy na Jacka.<br> |
||
{{tab}}— Jak zamyślasz postąpić wobec tych wieści o przyjacielu twoim Marku?<br |
{{tab}}— Jak zamyślasz postąpić wobec tych wieści o przyjacielu twoim Marku?<br> |
||
{{tab}}Jacek tak już był przyzwyczajony, że ten niepojęty człowiek myśli jego czyta, nim w słowach się pojawią, iż nie zdziwił się nawet, skąd może wiedzieć o wydarzeniach ostatnich tygodni. Wzruszył tylko ramionami i rozłożył ręce szeroko.<br |
{{tab}}Jacek tak już był przyzwyczajony, że ten niepojęty człowiek myśli jego czyta, nim w słowach się pojawią, iż nie zdziwił się nawet, skąd może wiedzieć o wydarzeniach ostatnich tygodni. Wzruszył tylko ramionami i rozłożył ręce szeroko.<br> |
||
{{tab}}— Nie wiem jeszcze. Podejrzani mi są ci karzełkowie. Zdaje mi się, że trzeba będzie nowy wóz zbudować i jechać na Księżyc...<br |
{{tab}}— Nie wiem jeszcze. Podejrzani mi są ci karzełkowie. Zdaje mi się, że trzeba będzie nowy wóz zbudować i jechać na Księżyc...<br> |
||
{{tab}}Błysnęła mu jakaś myśl. Urwał i spojrzał na Nyanatilokę.<br |
{{tab}}Błysnęła mu jakaś myśl. Urwał i spojrzał na Nyanatilokę.<br> |
||
{{tab}}— Słuchaj, przecież ty byś mi mógł powiedzieć, co się z Markiem dzieje...<br |
{{tab}}— Słuchaj, przecież ty byś mi mógł powiedzieć, co się z Markiem dzieje...<br> |
||
{{tab}}»Bikhu« potrząsnął głową przecząco.<br |
{{tab}}»Bikhu« potrząsnął głową przecząco.<br> |
||
{{tab}}— Nie wiem. Mówiłem ci już raz, bracie, że wola ludzka nie posiada granic w swojem działaniu, ale wiedza jest ograniczona i świadomość nie wszędzie dotrzeć zdoła. Zasady poznaje najgłębsze, lecz wiele szczegółów jest przed nią zakrytych, bo z obcych wynikają źródeł.<br |
{{tab}}— Nie wiem. Mówiłem ci już raz, bracie, że wola ludzka nie posiada granic w swojem działaniu, ale wiedza jest ograniczona i świadomość nie wszędzie dotrzeć zdoła. Zasady poznaje najgłębsze, lecz wiele szczegółów jest przed nią zakrytych, bo z obcych wynikają źródeł.<br> |
||
{{tab}}— A jednak wiesz zazwyczaj, co ja myślę.<br |
{{tab}}— A jednak wiesz zazwyczaj, co ja myślę.<br> |
||
{{tab}}— Gdy mówisz do mnie myślami, wiem. Uderzasz mimowoli myślami ducha mojego.<br |
{{tab}}— Gdy mówisz do mnie myślami, wiem. Uderzasz mimowoli myślami ducha mojego.<br> |
||
{{tab}}Położył dłoń na jego ramieniu.<br |
{{tab}}Położył dłoń na jego ramieniu.<br> |
||
{{tab}}— Dajmy temu jednak pokój w tej chwili. Sam mówiłeś, że jesteś znużony...<br |
{{tab}}— Dajmy temu jednak pokój w tej chwili. Sam mówiłeś, że jesteś znużony...<br> |
||
{{tab}}Jacek uczuł, że nagle pod wzrokiem buddysty myśli poczynają mu się mieszać i coś, jakby dziwnie słodka, {{pp|obezwła|dniająca}} |
{{tab}}Jacek uczuł, że nagle pod wzrokiem buddysty myśli poczynają mu się mieszać i coś, jakby dziwnie słodka, {{pp|obezwła|dniająca}} |