STARY DOM.

Od trzech wieków stoi krzepko
Trzypiętrowa kamienica;
Na jej froncie, ponad furtą,
Wmurowana lśni tablica.

Na tablicy napis stary,
Nieczytelny i zatarty,
A powyżej płaskorzeźba —
Gmerk odwieczny: lew rozżarty.

Tęga furta wnijścia broni,
Bram dzisiejszych pra-pramatka;
U tej furty nęcą oczy
Przedni zamek i kołatka.

Artystowską zdziałan ręką,
Patrzy z wierzchu Święty Pański,
By gród wszystek wiedział zasie,
Że to dom jest nie pogański.

Architektor, mistrz w swej sztuce,
Nie poskąpił ozdób mnóstwa;
Tedy wykusz na przyrożu
Przylepiono do domóstwa.

W oknie krata przemisterna
Tak się wije, by wstążeczka,
Niegdyś stamtąd poglądała
Złotowłosa mieszczaneczka.


Żółte ściany kamienicy,
Z krasnych cegieł dach jej zdziałan —
Wzniósł ją zasie mąż przezacny,
Miejski rajca: Wojciech Bałan.

Próżno kartan lub haubica
Szłyby w zapas z ową ścianą —
W tysiąc pięćset pięćdziesiątym
Takie domy budowano!

Niech swe tajnie wam pokaże
Trzystoletnia kamienica!
Tedy naprzód sień sklepiona
I ponura, jak piwnica.

Poza sienią, kędy rzadko
Błyśnie promień złotoszczery,
Masz podwórzec kwadratowy,
Między ściany wsadzon cztery.

Gdzieś wysoko skrawek nieba,
Gdzieś daleko miasto dudni —
Na podworcu onym cichym,
Zda się, jesteś jakby w studni.

Na piętrowej wysokości
Starożytny jest krużganek,
Tam obaczysz zbór niewieści
W każdy wieczór i poranek.

Kędy niegdyś z księgą rytmów
Siadywała piękna dziewka,
Dziś przewietrza się bielizna,
Albo kłótnia huczy krewka.


Okna wązkie a wysokie,
W gockim stylu utrzymane,
Na podwórko patrząc pilnie,
Ozdabiają każdą ścianę.

Malowane na zielono
Pod oknami wiszą skrzynki —
Panna kwiaty tam podlewa.
Filuterne czyniąc minki.

Z pomienionej sieni ciemniej,
Pną się w górę schody kręte —
Po tych schodach, mości panie,
Krok za krokiem... lente... lente...

A gdy zwolna stąpasz po nich,
Niech się bacznie wzrok twój kładzie
Na ślusarskim majstersztyku:
Ażurowej balustradzie.

Od róż tylu pstrzy się ona
I od wdzięcznych liści tylu —
Cechmistrzowskie arcydzieło
W Odrodzenia czystym stylu.

Piętro pierwsze... drugie... trzecie,
Każde piętro ma kurytarz,
»Słodkie Serce...«[1] i »G. M. B.«
Na drzwiach brudnych tam wyczytasz.

Izby małe a wysokie,
Alkierzyki i alkowy;

Z pawimentu,[2] ścian powały
Dech zawiewa trzywiekowy.

Tu i ówdzie z komnat stropu
Fryz kunsztowny się wyłania,
Tu i ówdzie wzrok zachwycą
Cudne resztki futrowania[3].

Zatem ujrzysz i malunek
W misternego formie kwiatu —
Starodawne to zabytki
Mieszczańskiego patrycyatu.

Coraz węziej biegną schody,
Coraz bliżej do błękitu —
Ma trzy piętra dom odwieczny
I poddasza ma u szczytu.

Jakie kształty arcy-dziwne,
Ulubione dawnym latom,
Jaki taras i wieżyczki
Architektor dał facyatom.

Nie żal piąć się po drabinie,
Której schodów brak połowy —
Cudny widok się odsłania
Z wysokości poddaszowej.

Na świat żywy patrzy oko,
W przestrzeń gwarną i świetlaną...
W tysiąc pięćset pięćdziesiątym
Takie domy budowano!





  1. »Słodkie Serce Jezusa mieszkaj z nami«.
  2. Pawiment — podłoga.
  3. Futrowanie — obłożenie drzewem pokojów.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.