Stowarzyszenia i ich rola (Abramowski, 2012)/I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Stowarzyszenia i ich rola |
Pochodzenie | Braterstwo, solidarność, współdziałanie |
Redaktor | Remigiusz Okraska |
Wydawca | Stowarzyszenie „Obywatele Obywatelom” |
Data wyd. | 2012 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Całe Stowarzyszenia Cały zbiór |
Indeks stron |
Stowarzyszenie jest to dobrowolne połączenie się ludzi w pewnych celach. Cele te mogą być najrozmaitsze. Ludzie łączą się dla obrony swoich interesów przed wyzyskiem; dla ulepszenia swego gospodarstwa rolnego; dla budowy tanich i wygodnych domów; dla ułatwienia sobie nauki i wykształcenia fachowego; dla wzajemnej pomocy w chorobie i wypadkach życia; dla ubezpieczenia starości; dla zapewnienia sobie taniego kredytu; dla jakiejkolwiek zresztą potrzeby wspólnej, która wymaga zbiorowego i zorganizowanego działania.
Na tej dobrej woli spoczywa cała moc, siła i znaczenie stowarzyszeń. Ponieważ do stowarzyszenia każdy wstępuje swobodnie i każdy może zeń swobodnie wystąpić, jeżeli nie odpowiada ono jego interesom lub przekonaniom, przeto w stowarzyszeniu nie może być nigdy przymusu, gnębienia jednych przez drugich, narzucania komuś swego sposobu widzenia i postępowania. Panuje tutaj nie pozorna, lecz rzeczywista równość praw i obowiązków. Uchwały i postanowienia, jakie kierują życiem stowarzyszenia, są przez wszystkich dobrowolnie uznane i przyjęte; ci bowiem, którzy się z nimi nie zgadzają, mogą w każdej chwili opuścić stowarzyszenie i stworzyć sobie inne. To, co ludzi łączy tutaj, nie jest to żaden mus ani nakaz, lecz tylko wspólna potrzeba i wspólna idea, zgodność wewnętrzna ludzi. Dobrze zrozumiany interes osobisty nakłania robotnika, by należał do związku pomocy wzajemnej, lub włościanina, by należał do spółki rolnej; wstąpiwszy zaś do tych stowarzyszeń widzą oni i przekonują się z łatwością, że ich interesy są te same co i ich towarzyszy, że dobrobyt związku całego lub spółki staje się zarazem ich własnym dobrobytem. I to wystarcza zupełnie, ażeby dbali oni o interesy stowarzyszenia tak samo, jak o swoje własne.
Odpowiednio do tej zasadniczej cechy stowarzyszeń, że są one dobrowolnym związkiem ludzi, układa się także i ich konstytucja, czyli ustawa ich życia zbiorowego. Stowarzyszenie, tak samo jak państwo, posiada swoje prawodawstwo, zbiór uchwał i postanowień, które obowiązują wszystkich jego członków; posiada tak samo swoją władzę wykonawczą, czyli zarząd, który prowadzi interesy stowarzyszenia i wykonuje zapadłe postanowienia. Zarówno jednak prawodawstwo, jak i władza wykonawcza są zupełnie czym innym w stowarzyszeniu, a czym innym w państwie.
Prawodawstwo stowarzyszenia należy do ogółu członków; każdy członek, kobieta czy mężczyzna, przyjmuje udział w tworzeniu praw; uchwalają się one na zgromadzeniu ogólnym stowarzyszonych i wtedy tylko uzyskują swoją moc obowiązującą dla stowarzyszenia, gdy są zatwierdzone większością głosów. Uchwały takie są w ciągłej zależności od woli swych twórców i jeżeli po pewnym czasie okażą się niedogodnymi, zgromadzenie następne może je usunąć i zastąpić innymi. Każdy może uchwały te krytykować, wskazywać na ich wady i przyczyniać się do doskonalenia. Prawo inicjatywy osobistej jest tutaj nieograniczone. Każde uzdolnienie człowieka, każda idea w czyimś umyśle wyrosła i rozwinięta, może znaleźć odpowiednie dla siebie pole twórczości i mocą przekonywania wejść w życie stowarzyszenia.
Dzięki temu prawodawstwo stowarzyszenia nie stanowi nieruchomej i sztywnej rutyny, która ujarzmia i nagina do siebie życie ludzkie, lecz przeciwnie, znajduje się w ciągłej styczności i w ciągłym uzależnieniu od potrzeb i od przekonań tego ogółu, dla którego powstaje i działa. Nie jest ono panem, lecz sługą życia.
Prawa stowarzyszenia są dobrowolnie szanowane przez członków. Ponieważ oni sami je uchwalili, jako rzecz użyteczną dla swoich interesów wspólnych, przeto nie potrzeba żadnego przymusu ani kary, ażeby prawa te były przez nich szanowane i wykonywane. Naturalna solidarność interesów, wspólność celów i potrzeb wystarczają zupełnie do tego, aby stowarzyszenie pracowało i rozwijało się według powziętego planu. Jeżeli zaś zdarza się tak, że pewna uchwała zapada w stowarzyszeniu niejednomyślnie, lecz tylko pewną większością głosów, i jeżeli mniejszość czuje się przez to pokrzywdzoną, natenczas może ona wystąpić ze stowarzyszenia i zorganizować się oddzielnie, według swoich własnych zapatrywań. W ten sposób w stowarzyszeniu ani ogół nie może gnębić jednostki, ani większość mniejszości. Uchwalone zaś prawo działa i ma swoją moc działania dlatego tylko, że każdy z członków widzi w nim rzecz użyteczną, zgodną z jego własnymi przekonaniami i potrzebami, wyraz swojej własnej woli.
Władza wykonawcza stowarzyszenia, tj. zarząd i administracja, jest wybieraną przez zgromadzenie ogólne członków na czas ograniczony, od jednego roku do trzech lat. Zostaje ona pod dwojaką kontrolą stowarzyszonych: pod kontrolą zgromadzenia ogólnego, któremu musi przedstawiać szczegółowe sprawozdania ze swej działalności; oraz pod kontrolą komisji wybranej w tym celu przez zgromadzenie. Rola zarządu jest zazwyczaj ściśle ograniczoną do wykonywania postanowień zgromadzenia ogólnego i tych zadań, które stanowią stałą funkcję stowarzyszenia. O ile by zaś stowarzyszenie przekonało się, że postępowanie zarządu nie jest zupełnie zgodne z duchem jego uchwał i dążeń, natenczas ma zawsze możność, na zgromadzeniu ogólnym, poddać krytyce to postępowanie i zmienić skład osobisty zarządu na bardziej odpowiedni. Inicjatywa takiej krytyki i naprawy należy do każdego członka. Zarząd nie może również przeprowadzić żadnej reformy ani nowego planu działania, dopóki nie uzyska na to zgody większości członków; i w ogóle podczas całego sprawowania swych rządów musi ciągle pamiętać o tym, że jest tylko zwykłym wykonawcą woli stowarzyszenia, nie zaś jego panem.
Z tych zasadniczych rysów konstytucji stowarzyszenia, powtarzających się w ustawach rozmaitych stowarzyszeń pożyczkowych, spożywczych, włościańskich, robotniczych, oświatowych itd., zarówno u nas, jak i w innych krajach, z rysów tych widzimy, że konstytucja stowarzyszenia pod względem równości i swobody idzie znacznie dalej, niż jakakolwiek konstytucja państwowa, chociażby krajów najbardziej demokratycznych i wolnościowych. Spotykamy tutaj najważniejsze zasady demokracji: władza prawodawcza spoczywająca w rękach ogółu; prawo inicjatywy przysługujące każdemu; bezwzględna swoboda krytyki i propagandy; władza wykonawcza powstająca z wyborów bezpośrednich, odpowiedzialna przed ogółem we wszystkich swoich czynnościach, a zarazem skrępowana wolą większości w każdej ważniejszej sprawie. Zaledwie tylko niektóre kraje republikańskie, jak Szwajcaria i niektóre ze Stanów Ameryki Północnej doszły w swej organizacji państwowej do tego stopnia rozwoju demokratycznego; i tam jednak prawa polityczne obywateli, takie np. jak prawo inicjatywy prawodawczej i kontroli nad władzą wykonawczą są w znacznym stopniu ograniczone i nie dosięgają nigdy tej pełni, jaka istnieje w konstytucjach stowarzyszeń.
Natomiast żadne państwo, najbardziej demokratyczne i najbardziej wolne, nie daje nigdy obywatelom swoim swobody uznawania lub nieuznawania władzy i praw państwowych, swobody występowania z jego organizacji, jeżeli ta dla kogo jest niedogodną. Wynika to z samej natury państwa i prawa państwowego, którego moc rozciąga się nie na ludzi, którzy dobrowolnie nań się zgodzili, lecz na całe terytorium przez dane państwo zajmowane, i jest do tego terytorium przywiązaną. Jest to prawo nie ludzi, lecz ziemi, każdy, kto się urodził lub zamieszkał w granicach danego państwa, przez to samo już podlegać musi prawom obowiązującym w tych granicach, i jego zgoda lub niezgoda nie ma tu żadnego znaczenia ani wpływu. Wskutek tego prawo państwowe wymaga przymusu, aby było przez wszystkich szanowane i wykonywane; wymaga systemu karnego i władzy zwierzchniczej, panującej, która by miała siłę karania i naginania życia ludzkiego do obowiązującego prawa. Nawet tam, gdzie prawa państwowe uchwalone są przez sam naród, za pomocą powszechnego głosowania nad projektem prawa (jak w Szwajcarii), lecz prostą większością głosów, wskutek czego istnieje zawsze poważna część ludności, która była przeciwna zatwierdzonym prawom lub dla której prawa te z biegiem czasu stały się niedogodne w życiu, i która przestałaby im podlegać, gdyby nie przymus państwowy.
Różnica zatem pomiędzy uchwałami obowiązującymi w stowarzyszeniu a prawami państwowymi jest zasadniczą: pierwsze istnieją dla tych tylko, którzy je uznają za użyteczne dla siebie; drugie zaś istnieją przymusowo dla wszystkich, którzy zamieszkują terytorium państwa; pierwsze są tylko prostym wyrazem potrzeb życia; drugie zaś narzucają się życiu ludzkiemu i usiłują przystosować je do siebie.
Stąd wynika także, że prawa państwowe zmieniają się powoli i z trudem, pozostają zawsze w tyle za rozwojem potrzeb i zagadnień życia, tamując nowe siły i dążenia społeczne. Stowarzyszenia zaś przystosowują się z łatwością do każdej zmiany, powstają w rozmaitych formach i o rozmaitych dążeniach, gdzie tylko zjawiają się nowe zadania życia. Państwo ogarnia sobą różne klasy społeczne, mające sprzeczne interesy; rozmaite narodowości, wyznania i grupy ludzi mających rozbieżne pojęcia, dążności i potrzeby; do nich wszystkich zaś stosują się jednakowe prawa obowiązujące. Jeżeli w jednej jakiejś klasie społecznej lub grupie zjawia się potrzeba reformy tych praw, natenczas inne klasy i grupy mogą potrzeby tej nie uznawać i wprowadzeniu reformy stawiają opór, z którym władza państwowa, zarówno jak i przedstawicielstwo narodowe, muszą się liczyć. Dlatego też wszelkie reformy społeczne, dotyczące stosunków robotniczych, włościańskich, handlowych, dotyczące spraw oświaty, religii, opodatkowania itd. odbywają się we wszystkich państwach bardzo oględnie i powoli, przychodzą z trudem i walką, spotykając się na każdym kroku ze sprzecznymi interesami i siłami społecznymi.
W stowarzyszeniu zaś przeszkód takich do zmian i reform niema, dla tej prostej przyczyny, że jest ono dobrowolnym połączeniem ludzi, mających wspólne interesy i dążenia; mogą oni przeto łatwo porozumieć się w zakresie tych swoich wspólnych celów; a jeżeli wystąpią między nimi różnice zasadnicze, natenczas nic ich nie zmusza do pozostawania nadal w jednej organizacji i podlegania jednej ustawie; niezadowoleni z istniejącego stanu rzeczy lub z dokonanej reformy mogą swobodnie opuścić stowarzyszenie i dążyć do zawiązania innego. W życiu stowarzyszeń jest to zjawisko dość proste. Tak np. przed kilku laty ze związku niemieckich stowarzyszeń spożywczych wystąpiły stowarzyszenia robotnicze, mające dążności socjalno-demokratyczne i utworzyły pomiędzy sobą oddzielny Związek. Tak samo w Belgii odłączają się od spółek włościańskich, prowadzonych przez duchowieństwo, ci spośród włościan i robotników, którzy mają przekonania socjalistyczne, i tworzą oddzielne organizacje. To samo widzimy w Galicji; obok dawniej istniejącego Towarzystwa Oświaty Ludowej, prowadzonego przez zachowawców i księży, powstało Towarzystwo Szkoły Ludowej, szerzące oświatę w duchu bardziej postępowym i demokratycznym[1]. Jest to naturalne i konieczne różniczkowanie się stowarzyszeń, znak rozwoju życia samego, które wymaga tego, aby każda odmienna grupa umysłów i natur ludzkich mogła swobodnie żyć i tworzyć.
Oprócz tego stowarzyszenie ma zwykle na celu zaspokojenie jakiejś jednej grupy potrzeb ludzkich, np. oświatę, obronę przeciw wyzyskowi, ubezpieczenie starości itp. Stąd wynika, że w krajach o rozmaitych stowarzyszeniach i kulturze, człowiek, chcąc zaspokoić rozmaite potrzeby swego życia, staje się członkiem rozmaitych stowarzyszeń, z których każde odpowiada jakiejś cząstce jego natury. Jest on np. jednocześnie członkiem kooperatywy spożywczej, kasy pomocy wzajemnej i ubezpieczeń, związku fachowego, stowarzyszenia naukowego itd. Te wszystkie stowarzyszenia, niezależne od siebie nawzajem, stykają się w nim ze sobą i dzielą pomiędzy siebie różnorodne jego dążności i potrzeby.
Natomiast państwo dąży do ogarnięcia całego człowieka, wszystkich jego potrzeb. Reguluje nie tylko warunki bezpieczeństwa i obrony, lecz także wychowanie, kulty religijne, oświatę, postępowanie prywatne i publiczne, stosunki ekonomiczne, higienę, moralność. Ponieważ zgodność obywatela z państwem jest przymusową, a od tej zgodności zależy byt państwa, przeto żaden ze sposobów myślenia lub życia obywateli nie może być dla państwa obojętnym. Wszystko bowiem zahacza o interesy państwa i wszystko może zagrażać podwalinom jego istnienia. Dlatego też Francja musi „w obronie państwa” prześladować szkoły katolickie, Prusy zaś walczyć z językiem i kulturą polską.
Z tej także cechy państwa, że dąży ono z konieczności do ogarnięcia i regulowania wszystkich dziedzin życia społecznego, wynika sztywność jego prawodawstwa, trudność zmian i trudność przystosowania się do potrzeb życia.
Stowarzyszenie nie ma żadnych przeszkód w zmienianiu swych postanowień i urządzeń; przystosowuje się też nieustannie do zmian, jakie zachodzą w dążeniach i życiu jego członków. Mechanizm jego jest względnie prosty, ograniczony do pewnych tylko zadań, i dlatego daje się z łatwością przeobrażać. Co więcej, mniejszość pokrzywdzona w stowarzyszeniu, której nie odpowiadają zaprowadzone reformy, może w każdej chwili odłączyć się jako stowarzyszenie samoistne.
W organizacji państwa dzieje się wręcz przeciwnie. Jako skomplikowany mechanizm, ogarniający najbardziej różnorodne zadania, musi rachować się z każdą zmianą. Reforma zamierzona w jednej dziedzinie, musi być ocenioną z rozmaitych i obcych jej punktów widzenia, i nieraz względy militarne, interesy polityki kolonialnej, dyplomacji lub finansów, uniemożliwiają przeprowadzenie reformy w dziedzinie ekonomicznej lub oświatowej.
Z tych to powodów prawodawstwo państwowe pozostaje zawsze zacofane wobec rozwoju życia, a państwo okazuje się coraz mniej zdolne do przeprowadzenia bogatych, przeobrażających się szybko, zmiennych i różnorodnych w sobie zagadnień społecznych. Zagadnienia te, mnożąc się z postępem historii, wymagają organizacji przystosowanej do swej natury, giętkiej, uduchowionej, gdzie by było jak najmniej rutyny, a jak najwięcej swobodnego rozumowania. I organizację taką znajdują w stowarzyszeniach.
Tym się objawia ciekawy proces dziejowy, którego świadkami jesteśmy obecnie: pomimo wzmagającego się ciągle hasła „upaństwowienia”, idącego od dołu i od góry, postawionego na naczelnym miejscu przez politykę ruchu robotniczego (upaństwowienie ziemi, przemysłu, ubezpieczeń itd.), szerzy się nie tylko upaństwowienie, ale i jego antagonista — demokracja stowarzyszeń. Mamy więc politykę ekonomiczną państwową i federację stowarzyszeń spożywczych, dążące do regulowania produkcji i rynku według interesów spożywców; państwowe prawodawstwo pracy i prawodawstwo związków fachowych, ochraniające robotnika przed wyzyskiem; państwowe ubezpieczenie starości i ubezpieczenie przez towarzystwa wzajemnej pomocy i spożywcze; państwową i gminną opiekę nad rolnictwem i stowarzyszenia rolników, podejmujące zadania dźwignięcia kultury i dobrobytu ludności włościańskiej; państwowe szkoły i uniwersytety obok szkół i uniwersytetów wolnych, utrzymywanych przez stowarzyszenia i grupy; państwowy kredyt obok kredytu towarzystw pożyczkowo-oszczędnościowych, kas wiejskich Raiffeisena, banków ludowych; i tak dalej w każdej dziedzinie życia i potrzeb. Dobrowolna organizacja, jaką jest stowarzyszenie, okazuje się zdolną do spełnienia wszelkich zadań społecznych i urzeczywistnia już dzisiaj na wielką skalę tę idealną rzeczpospolitą, która bez przymusu wprowadza pomiędzy ludzi solidarność, porządek i pracę zbiorową.
Obok swej użyteczności praktycznej, stowarzyszenie ma także znaczenie moralne; przygotowuje bowiem odrodzenie duchowe człowieka. Dzięki jego organizacji dobrowolnej, pozbawionej rutyny i przymusu, każda indywidualność ludzka, każda dążność ludzkiego umysłu i serca, ludzkich pragnień i potrzeb, może swobodnie rozwijać się i stwarzać odpowiednie sobie warunki. Zamiast narzucania wszystkim jednakowego wzoru dla myśli i życia, zamiast tępienia i tłumienia tego, co się odchyla i różni od narzuconego wzoru, stowarzyszenie szanuje każdą odmienność ludzką, pozwala każdemu na swój sposób żyć i myśleć, odczuwać i tworzyć życie. Gnębione dzisiaj, nowe pierwiastki duszy, które ustawicznie kiełkują w rozmaitych naturach ludzkich, w organizacji dobrowolnej stowarzyszeń mogą rozwinąć się w nieznane nam światy stosunków i twórczości, rozszerzyć widnokręgi życia do granic nie dających się dziś nawet przewidzieć ani przeczuć. Dzięki stowarzyszeniu wchodzi zatem w życie społeczne nowy dogmat moralności: bezwzględne poszanowanie każdego człowieka, jego swobody życia według własnej natury i sumienia, dogmat, który nieświadomie wkorzenia się w zwyczaje i uczucia ludzi, w miarę tego, jak wzrasta i rozwija się demokracja stowarzyszeń.
Jednocześnie z tym zachodzi inny jeszcze wpływ moralny stowarzyszenia na człowieka. Stowarzyszenie jest to zbiorowa i swobodna praca ludzi dla osiągnięcia pewnego celu. Sami oni muszą tutaj myśleć nad tym, jak mają postępować, by cel ten osiągnąć; muszą wkładać własną energię, pomysłowość, pracę, ażeby stowarzyszenie rozwijało się pomyślnie i przynosiło korzyści. Do współdziałania tego wszyscy są powołani jednakowo, z różnymi[2] prawami i obowiązkami; każdy może być twórcą wspólnego dobra, tak samo, jak może przez nieudolność i niedbałość zaszkodzić sobie i innym. Wskutek tego w stowarzyszeniu ludzie uczą się samodzielnie rządzić swoimi sprawami, uczą się prawdziwej wolności — zdobywania wszystkiego własną siłą, tworzenia sobie życia. Zamiast człowieka o duszy niewolniczej, który ogląda się tylko na cudze rozkazy i cudzą pomoc, wytwarza się w stowarzyszeniach typ człowieka silnego, o niepodległym umyśle i charakterze, który poznał i własną wartość jako człowieka, i wartość dobrowolnej solidarności — jako potęgi ludzkiej.
Wskutek tego wpływu moralnego, stowarzyszenia mają także pierwszorzędne znaczenie wychowawczo-polityczne. Są one społeczną szkołą życia, gdzie ludzie uczą się prawdziwej demokracji, samorządu i wolności. Ściśle mówiąc, naród wolny jest to naród stowarzyszeń, a demokracja polityczna, konstytucyjno-państwowa, rozwijała się wszędzie w zależności od rozwoju życia stowarzyszeń, na gruncie wyrobionym przez nie. Demokracja tam tylko wyrasta, gdzie jest potrzebą mas. Zjawia się ona jako reakcja przeciwko zachłanności państwa; jako konieczna obrona różnorodnych instytucji ludowych przeciwko biurokracji. Jeżeli lud szwajcarski z takim logicznym uporem bronił zawsze swych urządzeń biurokratycznych przeciwko różnym uroszczeniom centralnego rządu, jeżeli potrafił rozszerzyć je do najdalszych granic wolności politycznej, to pamiętajmy o tym, że jego obrona demokracji była to obrona własnej cywilizacji demokratycznej, konstytucja polityczna, którą stworzył, miała swą przyrodzoną, szeroką podstawę: tysiące najrozmaitszych zrzeszeń, kół i związków; setki organizacji rolniczych, handlowych, robotniczych, kulturalnych, naukowych; zwyczaje demokratyczne, zwyczaje równości i poszanowania człowieka, zakorzenione w całej cywilizacji tego ludu. Przy takich warunkach demokracja rozwinąć się musiała, gdyż była potrzebą samego życia. Lud szwajcarski miał do obrony całą swoją kulturę; cały szereg swoich własnych instytucji samodzielnie zorganizowanych, i dlatego musiał mieć konstytucję polityczną, która by temu stanowi rzeczy odpowiadała.
Społeczeństwo zaś zacofane, nie mające rozwiniętej organizacji stowarzyszeń, żyjące jako zbiorowisko luźnych jednostek, które jednoczy tylko organizacja państwowa, instytucja nadana z góry, nie jest nigdy zdolnym do posiadania wolności politycznej, do stania się demokratycznym społeczeństwem. Jest to społeczeństwo niewolników i panów. Nie umie ono tworzyć samodzielnie swego życia, organizować własnych instytucji, decydować o swoich losach; nie umie cenić ani wolnej inicjatywy człowieka, ani siły solidarności ludzkiej; uważa siebie za materiał, który ktoś inny powinien doskonalić i urabiać w różne formy. Obywatele takiego społeczeństwa przy każdym niedomaganiu społecznym oczekują więc tylko reformy od państwa albo pomocy od filantropów. Cała ich mądrość polityczna zawiera się w prośbach i żądaniach reform: „zróbcie z nas to lub owo; zróbcie z nas społeczeństwo konstytucyjne, demokratyczne lub społeczno-demokratyczne”; „zreformujcie stosunki włościańskie lub robotnicze”; „zreformujcie szkoły i szpitale”; „ochrońcie przed nędzą i wyzyskiem”. Wszystkie ich ideały społeczne streszczają się w tym tylko, by państwo stało się wszechmocną opatrznością, która ma za nich myśleć i działać, karmić, uczyć, uzdrawiać i chronić.
Rzecz jasna, że w takim społeczeństwie wytworzyć się może niekiedy doskonała policja [tu w sensie: dyscyplina, organizacja] przemysłu i rolnictwa, oświaty i zdrowotności, ale nie demokracja. Demokracja bowiem wymaga przede wszystkim silnego poczucia i instynktu samopomocy społecznej. Wymaga silnego indywidualizmu człowieka, wyrobionej potrzeby urządzenia swego życia według własnych pojęć i poszanowania tej samodzielności u innych. Wymaga zatem rozwoju stowarzyszeń we wszystkich dziedzinach gospodarstwa społecznego i kultury. Bez tych warunków demokracja wytworzyć się nie może. Jeżeli nawet zdarza się tak, że dzięki jakimś szczęśliwym okolicznościom lub przewrotom historycznym, naród zacofany w kulturze otrzymuje konstytucję demokratyczną, przygotowaną w gabinetach dyplomatów i przywódców, natenczas zamienia się ona rychło w rządy urzędników i przedstawicieli z wyborów, przystosowuje się do niedojrzałości demokratycznej narodu, do jego nieumiejętności bycia wolnym, tak, że w rezultacie, pod inną tylko nazwą, pozostają te same rządy i stosunki polityczne, gdyż pozostał ten sam typ człowieka i ten sam typ życia. Galicja w epoce konstytucyjnej jest tego najlepszym przykładem.
Tam zaś, gdzie wytwarza [się] owa demokracja samorodna, od dołu idąca, gdzie organizują się instytucje samopomocy, różne stowarzyszenia, kooperatywy, związki, gdzie powstają samodzielne ogniska oświaty, tam jednocześnie zachodzić muszą i zachodzą istotnie głębokie zmiany w zwyczajach i w duszach ludzkich, w wychowaniu dzieci, w higienie fizycznej i moralnej, w pojmowaniu zadań życia i przyjemności. Przede wszystkim, ludzie tworzą wtenczas sami warunki swego bytu; od ich zdolności, energii, ofiarności zależy to wspólne dobro, którego stowarzyszenie poszukuje. W życiu jednostki zjawiają się cele, których nie było; zjawiają się uczucia samodzielnego tworzenia i uczucie solidarności ludzkiej. Zanikają nie tylko przeżytki duszy niewolnika, ale i dusza nowożytnego „geszefciarza”, nie pojmującego zysku bez krzywdy. Powstają nowe kategorie rozkoszy moralnych i towarzyskich, które wypierają bezmyślną nudę zbytków, rozpusty i pijaństwa. Słowem, tworzy się nowa kultura i nowy typ człowieka, bez którego nie może być ani wolności, ani demokracji politycznej.
Członek stowarzyszeń jest to typ, który życie tworzy, siłami swego umysłu, charakteru, serca; i to jest obywatel demokracji. Jednostka chodząca luzem, jest to bierny pionek w rękach administracji i przywódców partyjnych, niewolnik warunków życia i typ społeczeństwa niewolniczego, który ani do samorządu, ani do zrozumienia wolności nie dorósł, i który zawsze potrzebować będzie, by mu jakaś obca siła urządzała i reformowała życie, pomagała i rozkazywała.
Dlatego też pierwszym krokiem na drodze politycznego odrodzenia się jest to wytworzenie samodzielnej kultury narodu, opartej na samopomocy i zrzeszeniach; przemiana sproszkowanego życia ludzi na życie zorganizowane, bijące potężnym tętnem w rozmaitych kooperatywach, spółkach i związkach; przemiana typu niewolniczego człowieka na typ demokratyczny; przeprowadzenie go przez życiową szkołę samorządu i solidarności, którą stanowią stowarzyszenia.
Dodatkowe informacje o autorach i źródle znajdują się na stronie dyskusji.