Strona:Łakomy Zbyszek.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —

słodycze!.. Patrzeć na nie nie mogę... czekolada niedobra, ciastka za słodkie, kompot niesmaczny, a krem wprost obrzydliwy... I co z tego będzie? Do tygodnia jeszcze cztery dni, a mnie teraz już mdło i głowa boli... A wszak przyznać się do porażki nie wypada... (chwila milczenia). Trzeba było posłuchać starszych i żądań niemądrych nie stawiać!.. Przepadło!.. (Wchodzi Zosia).

Zosia.

Takiś blady, Zbyszku, — pewnie ci te słodycze nie służą... Powiedz tatusiowi, że masz już tego dosyć..

Zbyszek.

Nigdy! ty nie wiesz czem honor dla mężczyzny... Przyznawać się do błędu, jestto uznawać w sobie brak siły... Nie, Zosiu, nie mogę... chociaż... Powiem wreszcie tobie, Zosieńko, bo wiem, że mnie prawdziwie kochasz... Otóż, nie