„Znasz-li tę ziemię, co z swych kruszców słynie,
„A lud z ubóstwa i rzadkiej prostoty,
„Gdzie drogi kruszec w obcych ręce płynie,
„A ludek w sercu kosztowniejsze cnoty
„Przed cudzem okiem i światem ukrywa,
„By nie sięgnęła po nie ręka chciwa.
„To polska ziemia, polski Śląsk kochany“.
(Ks. Damrot.)
W środkowej Europie, w samem nieledwie jej sercu, w kącie wciśniętym z jednej strony w Saksonję i Czechy, z drugiej w ziemie polskie, stanowiące do ostatnich chwil część dzierżaw Rosji i Austrji, leży prowincja od niepamiętnych czasów nosząca nazwę Śląska.
Łączna i nierozdzielna przez długi szereg wieków, w roku 1742, w następstwie najniesprawiedliwszej wojny, jaką wszczęła chciwość niekrępującego się żadnemi moralnemi względami zaborcy, rozczłonkowaną ona została na dwie części, i gdy część jej znacznie większa powiększyła organizm państwa pruskiego, druga, nieznaczna pozostała przy monarchji habsburskiej, od której ją władca tego państwa gwałtem oderwał.
Jeżeli rzucimy okiem na mapę tej prowincji, to z drobnemi załamaniami przedstawi nam się ona jak elipsa ułożona skośnie i pochylona od wschodu ku zachodowi. Pochylona w kierunku spławnej rzeki jaka ją przez sam niemal środek przerzyna, przysiada się ona na całej swojej długości do tej rzeki, skrapiającej ją w kierunku zachodnim, zanim rozstawszy się z nią zwróci się gwałtownym ruchem ku północy, by skierowawszy się ku Brandenburgji i Pomorzu, zginąć pod Szczecinem w falach morza Bałtyckiego.