łącznie Śląska ręka. Tłumaczy się to warunkami politycznemi, w jakich w chwili gdy to nastąpiło, znajdowała się ona. Była to mianowicie druga połowa pierwszego pięćdziesięciolecia XIX wieku, kiedy po zgnieceniu w oceanie krwi rewolucji listopadowej wszystkie trzy państwa, które dokonały zbrodni rozbioru naszego kraju, podały sobie zgodnie ręce, aby nas ostatecznie zgnieść. I szły w tym kierunku w harmonji niezakłóconej najlżejszym zgrzytem. Zarówno więc w byłem Królestwie Kongresowem i na Litwie i Rusi, jak w tak nazwanem Księstwie Poznańskiem, Prusach Zachodnich i Galicji, wszystko co władzę państwową trzymało w swoich dłoniach, wytężało wszystkie siły, aby nas unicestwić, i zdemoralizowanych i osłabionych wchłonąć w swój organizm. Instynkt zatem zachowawczy, właściwy ludom gniecionym i skazanym na zagładę, na obszernych obszarach od Warty i Wisły do Dniepru i od Bałtyku do gór Karpackich, Sanu i Dniestru, odwracał nasz zbiorowy wzrok od tego, co się na wybrzeżach górnej Odry wtedy dokonywało, kazał myśleć wyłącznie o sobie. By ostać, by z ognia zadawanych nam męk nad mękami przez zjednoczonych w chęci zagłady nas wszystkich naszych katów, wyjść poparzonymi dotkliwie, ale nie spopielonymi doszczętnie. Otóż temu to mianowicie przypisać należy, że gdy na Śląsku rozpoczęte zostało w tych tragicznych dla Polski całej czasach odrodzenie narodowe, polskiej ręki z Poznania, Warszawy i Krakowa w odrodzeniu tem zabrakło, że przy zapoczątkowanej tam wtedy robocie wielkiej świeciła Polska, nieszczęśniczka, nieobecnością. Kto obeznany jest z tem piekłem, jakie sprzysięgło się pod ten czas na nas, kamieniem potępienia ciężkiego za to na nas nie rzuci.
Józefem Lompą nazywa się ten, który pierwszy na Śląsku pruskim upomniał się głośno o językowe prawa swojego ludu. I zapoznawszy go z jego przeszłością, wezwał do pielęgnowania niepokalanej czystości wspaniałej naszej mowy.
Strona:Śląsk polski.djvu/012
Ta strona została uwierzytelniona.