Strona:Ślicznotka.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.
—   8   —

brocząc krwią obficie, odszedł od nieustraszonego myśliwego.
Dziecko, z większą jeszcze niż przedtem ufnością zarzuciło rączki na szyję swego wybawcy i tak dojechało do zamku.
Hrabia Bruno, nie widząc już długo swego syna, zaczął się o niego na dobre obawiać.
Przepowiednia starej wróżki, która po urodzeniu Roberta zapowiedziała, iż spotka go wielkie nieszczęście, z którego wyniknie radość i zadowolenie, przyszła mu teraz do głowy i ze strachem oczekiwał na to, iż lada chwila przybiegnie zdyszany goniec i oznajmi mu jaką okropną o synu wiadomość...
Tymczasem dał się słyszeć tentent, a po chwili wyniosła postać młodzieńca rzuciła się ku ojcu, aby go uściskać i ze swego się opóźnienia wytłomaczyć.
Zdala nieśmiało przyglądała się tej, czułej scenie drobna, złotowłosa istotka.