Ciemna noc rozścielała się wciąż przed jego oczyma, nie widział już ani niebios gwiaździstych, ani różnobarwnego kwiecia, ani prześlicznych ptasząt...
Zapytywał o wszystko Ślicznotki, która stała się odtąd nieodstępną jego towarzyszką.
Opowiadała mu o wszystkiem, co się wokoło niego działo, starała mu się osłodzić okrutne chwile kalectwa, ale biedny człowiek był wciąż przejęty niewysłowioną rozpaczą i nic go nie zdołało pocieszyć.
Pamiętając przeto ile mu jest winna, jak odnalazł ją samotną w lesie, jak uratował od dzika, któryby ją niechybnie pożarł, rozważając całe swe bez troski życie przy boku tych dwojga ludzi, doszła do przekonania, że powinna zrobić co tylko w jej mocy, aby uratować Roberta.
Rankiem więc, gdy wszyscy jeszcze byli uśpieni, ubrała się w najskromniejsze ze swoich sukien, wzięła trochę sztuk
Strona:Ślicznotka.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.
— 16 —