Strona:Śmierć w obrzędach, zwyczajach i wierzeniach ludu polskiego.djvu/003

Ta strona została skorygowana.

Nawet wysoki stopień kultury nie jest zdolny odjąć grozy tajemniczemu misterjum śmierci. Z bolesnem osłupieniem spoglądamy na zwłoki drogich osób — trwogę zaś budzi w sercu pewność, że i nam naznaczony kres wędrówki ziemskiej. Wzdraga się bowiem na myśl tę najpotężniejszy z instynktów — żądza życia.
O ileż silniej problem nieuchronnej zagłady wszystkiego, co żywe, gnębić i niepokoić musiał człowieka pierwotnego.
Doszedłszy do pewnych wyżyn poznania, zna dujemy dziś w nauce wyjaśnienie, dlaczego śmierć jest konieczną — religja zaś i filozofja wiodą nas do pogodzenia się z ową koniecznością, do cichej rezygnacji wobec nieuchronnego przeznaczenia.
Takich kojących wpływów nie znał człowiek pierwotny. Ratunku więc przed instyktownym strachem, jakim śmierć go napawała, szukał na innych, dostępnych dlań drogach.
W śmierci nie dostrzegał jeszcze cech biologicznego procesu, uważał ją raczej za zrządzenie złych mocy, czyhająch na życie człowieka i zazwyczaj ją personifikował jako niesamowitą potęgę. Wyobrażał więc sobie, że tę śmierć można podejść, oszukać, nawet odegnać, bodaj na czas pewien. A gdy pouczało go doświadczenie, że wkońcu jednak śmierć zwyciężyć musi, wyobraźnia człowieka pierwotnego sta-