Strona:Śmierć w obrzędach, zwyczajach i wierzeniach ludu polskiego.djvu/009

Ta strona została skorygowana.
Smierć i jej posłowie.

Ze wszystkich zjawisk życia, pojętego w najrozleglejszem tego słowa znaczeniu, uderzała wyobraźnię ludzką śmierć, przecinająca niemiłosiernie nici żywota. Wycisnęła ona na człowieku, na jego sposobie myślenia, niezatarte piętno. A pozostaje do dziś, podobnie jak przed lat tysiącami zagadką. Chwila konania, dla człowieka pierwotnego tak niepojęta, groza całego aktu, oraz skutki, jakie dla otoczenia zmarłego pociąga, wytworzyły splot wierzeń, stanowiących jeden z najstarszych pokładów naszej mitologji. Z rozłożystego drzewa wierzeń ludowych pień jego, obrzęd pogrzebowy może najmniej uległ niszczącemu wpływowi cywilizacji. Do głębi wzruszający majestat śmierci, pełen powagi i świętości, nie dopuszczał dowolnych zmian, ani przystosowań do warunków czasu i miejsca. Dlatego to wyobrażenia z „pogańskiej“ przeszłości przechowały się może najwierniej w zwyczajach, odnoszących się do śmierci, pogrzebu i zagrobowego życia, bo te najgłębiej zapadały w duszę człowieka. Obrzędy pogrzebowe z czasów przyjęcia chrześcijaństwa (na Litwie pod koniec XIV wieku, na Żmudzi z początku XV w.) nie różnią się od obchodów z XIX wieku, o czem przekonywają opisy tych pogrzebów, przedzielonych od siebie półtysiącem lat. Niektóre dochowane wśród ludów na ziemiach Rzeczypospolitej polskiej przesądy, odnoszące się do śmierci, z małemi zmianami przypominają wierzenia wczesno-historycznej doby ludów romańskich i germańskich, nie zatraciły jeszcze niektórych cech indoeuropejskiego pochodzenia i stoją w pewnej mierze na poziomie wierzeń plemion barbarzyńskich. Zwłaszcza świat duchów, który rozwinął się z wiary o dalszem życiu po śmierci, nie stracił i dziś swej siły wśród najciemniejszych warstw, jakby na potwierdzenie prawa, znanego w psychologji, że „wyobrażenia czem są starsze, tem trudniej je wykorzenić". A nawet wśród t. z. inteligencji kiełkują nasiona wiary w duchy na widok zwłok w ciemnościach nocy albo na cmentarzu, a choćby w teatrze na przedstawieniu Hamleta.
Nasi włościanie, podobnie jak wogóle ludy indoeuropejskie, wyobrażają sobie śmierć w postaci kobiety, (na Puszczy sandomierskiej: odzianej w białe płachty) w powiecie rzeszowskim „w odziewadle", rańtuchu (Rein Tuch) około szyji zawitem". W pojęciu wieśniaków z lubelskiego to „taka jasna, śliczna