Strona:Śmierć w obrzędach, zwyczajach i wierzeniach ludu polskiego.djvu/060

Ta strona została skorygowana.

ności, trzeba na nieboszczyka zawołać po imieniu, a wtedy ciało staje się podatniejsze. Na Morawach leży nieboszczyk na desce, następnie w trumnie nieprzykrytej wiekiem, „możliwie najdłużej ma bawić wśród swoich, słyszy bowiem jeszcze ich rozmowę“.
Chorwaci utrzymują, że dusza umarłego przebywa w domu żałoby aż do pierwszego dzwonienia, aby zaś mogła swobodnie wyjść z domu, po umyciu i ubraniu umarłego otwierają drzwi. W wyobrażeniu ludu serbskiego umarły w grobie „może się cieszyć i smucić, może się złościć i przebaczać, może rozmyślać nad dolą swoich towarzyszy i udzielać im rady“. Zwłaszcza „podarki od swoich sprawiają mu wielką przyjemność“, dlatego składają umarłym ofiary, a podobnie jak u nas zdobią groby kwiatami i rzęsiście je oświetlają. Rumuni w okolicy Straży (na Bukowinie) wierzą, że „dusza umarłego zatrzymuje się na tej ziemi aż do dzwonienia w kościele, i że aż do tego czasu przysłuchuje się wszystkim rozmowom“. Włościanie (w okolicy Czerniowiec), wierzą, iż „umarły na katafalku wszystko widzi, czuje i wie, dopóki ksiądź w chacie zaśpiewa „Wieczna pamięć“, od tego czasu trup nic nie odczuwa“. Tak np. „gdy ciało nie tak ubrane, jak umierający tego pragnął, to umarły leży smutny“. Wdowa, która śmiercią swą osierociła sześcioro dzieci, roni łzy na katafalku. Piotr Dusburg, Krzyżak, opisujący wojny Litwinów z Krzyżakami w XIV w. jako świadek obrzędów pogrzebowych na Litwie, powiada, że „obmywszy zmarłego Litwina w łaźni, ubierano go w koszulę białą, sadzano na stołku, i zdrowie jego spijano, mówiąc: „Ja do ciebie piję, miły przyjacielu, i czemuś umarł? Wszak masz twoją oblubienicę, dziatki, bydło, przyjaciół i wszelki dodatek?... Przypijając doń na dobra noc — dodaje Stryjkowski — proszą go, aby na tamtym świecie pozdrowił ojców, braci, krewnych i przyjaciół, a jemu samemu życzą szczęścia. Umarłego w Niemczech zajmuje wszystko, co jego rodziny i gospodarstwa dotyczy, martwi się, gdy to, czego się za życia z trudem dorobił, idzie po jego śmierci na marce, jeżeli najbliżsi mu wiodą życie gorszące i imię jego niesławią. Z bolu i smutku kładzie się na twarz, obraca się w grobie“, zwrot, którym się do dziś i w naszym języku posługują. Nawet królowie francuscy, aż do Ludwika XV, po śmierci byli usługiwaniu przy stole do 9 a nawet 40 dni. Umarły — wedle wyobrażenia Żydów w okolicy Lwowa — słyszy jeszcze aż do czasu, kiedy rzucają na jego grób trzy szufle ziemi. Leżąc na słomie (trzech źdźbach) nie rusza się tylko dlatego, że obawia się wpaść w wodę, którą ma po swej lewej ręce albo w ogień po prawicy, krzyczy głośno, ale żaden człowiek go nie słyszy. Tylko psy słyszą ten krzyk i dlatego załośnie wyją, gdy ktoś umrze. Żydzi w b. Królestwie utrzymują, że „umarły do chwili, gdy trzecią łopatą ziemi przysypany zostaje, nie wierzy, że żyć przestał, do tej chwili słyszy on żale i pochwały siebie,