wstrzymując wóz, na którym już złożone są zwłoki, ułatwiają duszy z jednej strony rychłe wyjście z domu, skoroby w nim w jakim sprzęcie nieopotrzebnie była zamknięta lub skoroby jeszcze błąkała się po obejściu gospodarskiem, z drugiej strony zaś chcą jej oszczędzić biegu za trumną, skoroby wóz ze zwłokami już odjechał, głównie wszelako chcą ją ochronić od poszukiwań ciała, a siebie od jej wałęsania się po domostwie i straszenia, skoroby za pierwszym i drugim razem cofania wozu nie zdołała usiąść przy trumnie. Kiedy wóz poraz trzeci wraca na właściwe stanowisko przed domem, dusza nieboszczyka „ma już największy czas“, aby usiadła przy swem ciele, za chwilę też rusza pochód powoli w drogę“. Po stypie, „po powrocie z pogrzebu, wywracają do góry kołami wóz, na którym złożone były zwłoki, aby duszę wypchnąć z wozu, gdyby na nim pozostała. Nadrabianie wierzą, że „nieboszczyk słyszy wszystko, cokolwiek się koło niego dzieje i mówi, dopóki leży w domu — dopiero na głos dzwonów, przy wyniesieniu trumny z kościoła obumiera zupełnie słuch nieboszczyka, a ciało jego, w miarę zbliżania się ku cmentarzowi, coraz więcej ciężeje, stając się całkowitym trupem“. Dźwigający przez cały czas na swych barkach trumnę z nieboszczykiem w Krzywej w ten sposób tłumaczą sobie, dlaczego zwłoki jego przy przestąpieniu furty cmentarnej „tak są ciężkie, że ich nie można dalej żadną miarą nosić“: „Do samej bramy cmentarnej dusza trzyma się jeszcze w człowieku, dlatego też i zwłoki jego są lżejsze, a dopiero gdy trumnę wnoszą na cmentarz, dusza opuszcza ciało i wtedy trumna staje się cięższą“. — W Działdowie wierzą, że „duch nieboszczyka, który aż do dnia pogrzebu pozostaje w domu, gdzie śmierć nastąpiła, zawsze podąża za zwłokami na cmentarz“. Kaszubi pomorscy nie pozwalają „iść zaraz przy trumnie, ponieważ duch nieboszczyka kroczy tuż za nią, a więc następuje się na niego“. Lud wielkopolski utrzymuje, że podczas wynoszenia zwłok na cmentarz „dusza nieboszczyka chwyta się trumny, załamuje ręce i wyrzeka“ jak w pieśni dziadowskiej:
Nieszczęsne ciało,
Że mnie do grzechu zmuszało.
Ciało w ziemi zgnije,
Na duszę się wszystko zwije.
„Wówczas dopiero, gdy pokropione święconą wodą spuszczają ciało do grobu, dusza od ciała ulata precz“. I w Poznańskiem dusza „za usłyszeniem wyrazu Requiescat ulatuje w powietrze, błąka się dosyć po śmierci, „albo pada na zieloną łąkę“. Wierzą, że „dusza nawet po pogrzebaniu, przez cztery tygodnie czuwa przy grobie i płacze, wyrzekając na ciało, że przez nie cierpi“. Przewożąc nieboszczyka na cmentarz, rzucają w Lubajnach garść słomy z karawanu, żeby „duch jego miał na czemś usiąść i spocząć“. „Duch chętnie odpoczywa na każdem roz-