Strona:Śmierć w obrzędach, zwyczajach i wierzeniach ludu polskiego.djvu/066

Ta strona została przepisana.

drożu“, dlatego kładą w Działdowie „wiązkę słomy na rozstajnych drogach, żeby duch miał na czem usiąść“. Jest w zwyczaju na Mazowszu i w Prusiech, że słomę, na której skonał nieboszczyk, wyrzuca się za powrotem z pogrzebu na ogranicy wsi „żeby nieboszczyk podczas wędrówki swej do domu żałoby mógł na tej słomie spocząć; gdyby nie znalazł wiązki słomy, nie wróciłby do grobu.“ Dusza umarłego w okolicy Pińczowa idzie na sąd Pana, lecz potem „wraca do ciała i przy wyprowadzeniu zwłok postępuje na cmentarz a tam stoi przy grobie tak długo, aż ksiądz i obecni na pogrzebie nie rzucą grudki ziemi na zwłoki nieboszczyka“. Przez zasypanie ciała odjęta zostaje duszy zmarłego możność towarzyszenia zwłokom. Za zły prognostyk uważają w Olsztynku, gdy na pogrzebie spotka się z wozem albo jeźdźcem, gdyż ci „zabierają z sobą napowrót nieboszczyka do najbliższej wsi lub miasta“, wskutek tego musi ktoś w tej miejscowości umrzeć. Wracającemu grabarzowi towarzyszy nieboszczyk, oswojony z tem grabarz zapytuje go: „Czy dobrze ci łoże usłałem? Jeżeli nie dobrze, to ci je poprawię“. Po takowem zapewnieniu nieboszczyk wraca już spokojnie do mogiły. Nieraz przychodzi jeszcze do składu rupieci pogrzebowych, żeby podziękować za ostatnią przysługę. Kaszubi katafalk „pozastawiają jeszcze po pogrzebie przez jedną noc nietknięty, gdyż umarły wraca w nocy na miejsce swego spoczynku“. Po wyniesieniu ciała pierwszej nocy nikt w domu nie śpi, lecz spędzają ją przy wódce i śpiewach, wierzą bowiem, że „nieboszczyk pierwszej nocy po pogrzebie przychodzi do domu“. W pieśniach ludu „polatują jeszcze dusze zabitych w postaci gołąbków białych, kukułek itp. nad grobami nieboszczyków“ (np. w pieśni o Madeju.) I w wyobrażeniu chłopów ruskich (z Kołomyjskiego) dusza wyszedłszy z ciała, zostaje w chacie, dopóki leży w niej ciało nieboszczyka, a gdy je wyniosą do grobu, dusza idzie za ciałem, nie odstępując go ani na krok. Inni powiadają; „Dusza ostaje się potąd w chacie, póki nie wyprawią stypy umarłemu“, albo wreszcie: „Dusza trzy dni po śmierci człowieka siedzi w chacie, a nawet gdy już ciało niosą na cmentarz, dusza siedzi jeszcze w głowach, i dopiero gdy umarłego spuszczą do grobu, dusza odchodzi po zasługę wieczną“. W ogóle „dopóki nie pochowają ciała, dusza chodzi po świecie, gdzie człowiek przebywał za życia i zbiera grzechy“. Zdaniem Rusinów w śniatyńskim powiecie „dusza zmarłego człowieka, leżącego w chacie, ma też zwyczaj „siadania na oknie koło ciała“. Dlatego umarły słyszy, co o nim powiadają, jeno nie może mówić, bo nie ma w nim duszy. Lud z Pokucia wierzy, że zmarły aż do ukończenia parastasu (egzekwji) „słyszy jeszcze rozmowy stojących obok niego ludzi“, odczuwa żale i zawodzenie rodziny, a dopiero za pierwszym odgłosem dzwonu utraca zmysł słuchu ziemskiego. Wynosząc zwłoki Bojki, uderzają trumną o próg, „po tem trąceniu zmarły przestaje słyszeć, podczas gdy do tej