i wezwij oboje, ażeby z majątku, który im zostawiłem, oddali i zwrócili wszystko, co komu niesprawiedliwie wydarłem, przez co męki moje ukrócą“. Ale spadkobiercy nie myśleli o zwróceniu wydartej bliźnim własności. Odpowiedziano cynicznie: „Po śmierci bogacza ziemia i majętności przypadają pozostałym krewnym, ciało robactwu, a dusza — djabłu“. Na tem kończy Długosz swoją historję o Słupeckim, która w 15 wieku była w okolicy głośną.
Wiadomo z książki zatytułowanej Systema historico-chronologicum Ececlesiarum Slavonicarum, napisanej w połowie 17 wieku, że ewangielika A. Kosnę, z rodziną mieszkającego w Okszy, dziedzictwie Rejowem, trapił zły duch, bił po twarzy, miotał drzewa, psuł potrawy, strasząc i płatając złośliwe psoty. Miał to być duch zabitego przez Pawłowskich lekarza, „domagający się pomsty Bożej za krew przelaną“. Z podań tych i tym podobnych, osnutych na krosnach wiary chrześcijańskiej, przebija tło „pogańskie“ a dotyczę to zarówno wierzeń ludu, jak tradycji szlacheckiej, które w ubiegłych wiekach płynęły jednem korytem.
W dobę po pogrzebie — utrzymuje lud ruski w okolicy Skolego — dusza nieboszczyka przychodzi do swej chaty, popatrzeć się, co się w niej dzieje. „Umrzyk często zachodzi na swoje obejście. Nieraz gazda przyjdzie do izby, zasiędzie do stołu, rozkaże co robić, gdzie co zasiać, a który lubił chudobę, idzie do stajni, daje wołom jeść. Domownicy sypią na noc mąkę na stole a rano po śladach baczą, czy dusza była czy nie“. Bojko (w powiecie stryjskim) wierzy, iż „nieboszczyk i z poza grobu nie opuszcza swej rodziny, przychodzi on w nocy, pocichu, nawet przez zamknięte drzwi do domu, porozrzuca lub potłucze naczynie i wyrabia inne psoty w domu.“ Moc szkodzenia ma zmarły tylko przez jeden rok, licząc od pogrzebu, to też w tym czasie lękają go się najwięcej. Lud ruski na Wołyniu wierzy, że „matka odumarłszy dziecię przy piersi, przychodzi z tamtego świata, karmie je po nocach, to wszakże szkodzi dziecku, które od tego żółknie, niszczeje i wkrótce umiera“. Chłop ruski z Mieczyszczowa pod Brzeżanami opowiadał, że matka, która odumarła dziecko ssące pierś, pochowana wróciła z cmentarza tą samą drogą, którą ją wieźli do grobu, zaszła do izby, aby „dać dziecku piersi, od czego byłoby umarło“, lecz mąż nie dopuścił do tego, „dziecko ocalało, ale ojciec wkrótce potem umarł“. Gdy człowiek umrze, dusza, w wyobrażeniu włościan z śniatyńskiego powiatu, chodzi po świecie i płacze, że ciało nabroiło, i tak pokutuje aż do strasznego sądu. „Duchy zmarłych na Pokuciu, o ile ciążą na nich jakie grzechy, muszą odbyć pokutę na ziemi w tem miejscu, gdzie dopuścili się występku. Przez cały czas pokuty wyrabiają ludziom różne psoty, straszą, powodują różne choroby.“
Strona:Śmierć w obrzędach, zwyczajach i wierzeniach ludu polskiego.djvu/079
Ta strona została przepisana.