Strona:Śmierć w obrzędach, zwyczajach i wierzeniach ludu polskiego.djvu/085

Ta strona została przepisana.

podobne tradycje głoszą Szwedzi o Olafie, Duńczycy o Holge — rze, Anglicy o królu Arturze, Francuzi o Mac Mahonie, Serbowie o Marku królewiczu, Czesi o rycerzach św. Wacława, śpiących w Blaniku itp.
Niektóre z tych podań dadzą się historycznie stwierdzić, a mają za sobą tradycję średniowiecza. Przypominam podanie zapisane w kronice 1426 r. o spoczywającym w górze cesarzu Fryderyku II (Fryderyku Barbarosie) z swymi bohaterami. O duszach poległych rycerzy, przebywających w górach (animae militum interfectorum), podaje wiadomość kronika niemiecka pod 1223 r. Motyw ten spotykamy w zmienionej formie u starożytnych Greków i Indów. Wiara ludowa, że dusze po śmierci żyją w górach i skałach, znana z naszego podania o śpiących rycerzach, osnuta jest na tle powszechnych wierzeń o sobowtórach. Sen, to brat śmierci, w wyobrażeniach ludu splatają się obaj w jeden nierozerwalny węzeł. Sobówtór, co podczas snu na noc tylko odłącza się od człowieka, a rankiem doń wraca, ten sam sobówtor ze śmiercią człowieka na czas dłuższy powędrował gdzieś na tamten świat, ale „przyjdzie czas, że powróci“. — W łańcuchu wierzeń zagrobowych ważne ogniwo zajmuje wiara, że dusza człowieka zostającego w letargu, zwanego przez lud nasz zachwyceniem „uchodzi na tam ten świat a powróciwszy do ciała, czyni człowieka świadomym przyszłości, ale mu jej nie wolno nikomu wyjawić“ (z Sławkowa) „Z ludzi w zachwyceniu (letargu) będących, wychodzi dusza i oni dotąd leżą umarli, dopóki ona nie wróci do nich. Taki człowiek, wie wszystko, co się na tamtym świecie dzieje, lecz nie wolno mu nic powiedzieć pod karą nagłej śmierci“. I lud z Mazowsza utrzymuje, że podczas letargu, „kiedy ciało leży bezwładne, dusza odbywa wędrówkę po krainach wieczności“. W przesądach naszego włościaństwa zachowują się jeszcze ślady wiary w szkodliwy wpływ duszy w letargu. Oto w Kieleckiem utrzymują, że ludzie zapadający w zachwycenie mają dwa duchy, jeden spokojny, a drugi zły, a ten po śmierci wyrządza różne szkody. Wyobrażania ludu polskiego o tej złośliwej naturze żywych „umrzyków” odbiły się echem w humorystycznej piosence z Lubelskiego, do której niezbędne byłoby objaśnienie: Chłop udawał, że umarł. Ciało włożono do trumny, a żona — udając, że w jego śmierć wierzy — najęła sobie płaczkę, za kwartę bobu i tyleż prosa. W drodze do cmentarza żona zaśpiewała zmarłemu przed grajkiem następującą piosnkę, w której wyraża nadzieję jego zmartwychwstania jako upiora i odwiedzin jej nocą.