Strona:Śmierć w obrzędach, zwyczajach i wierzeniach ludu polskiego.djvu/088

Ta strona została przepisana.

Droga, po której wyprowadzają umarłego na tamten świat, ma być najprostsza. Dlatego pochód pogrzebowy u nas, jak u innych narodów, odbywa się najkrótszą i utartą drogą. Mazurzy w Prusiech wschodnich zabraniają przejść lub przejechać przez drogę, którą wieziono umarłego. W podaniach meklemburskich nakazuje dziki strzelec, aby mu „nie krzyżować ścieżki“, a ktoby mu stanął na drodze, tegoby rozszarpał. Jugosłowianie utrzymują, że drogą zarazy morowej jest „ubity gościniec“, nie lubi ona manowców i ścieżyn zawiłych. Wedle wyobrażenia ludu włoskiego dusza każdego człowieka odbywa pośmiertną podróż, a pot występujący na czoło umierającego dowodzić ma Sycylijczykom, że droga ta jest nużąca. Papuanie na Tami wierzą, że dusza umarłego, której towarzyszą dusze zmarłych przodków w wędrówce na drugi świat, narażona jest na psoty złych duchów i na błąkanie po manowcach. Dlatego nawołują ją: „Trzymaj się prostej drogi!“ — Obraz życia pozagrobowego w wierzeniach naszego ludu malowany jest na szarem tle „pogańskich“ pojęć żywemi barwami wiary chrześcijańskiej. Przebijają więc z tego tła pierwiastki natury zmysłowej, pojęcia antropomorficzne, brane z najbliższego otoczenia. Z żywotach świętych i kronikach do Długosza włącznie przechowały się ślady wierzeń „pogańskich“, które w nieco zmienionej postaci krążą do dziś wśród ludu polskiego. Grupują się one około wiary w djabła, który przez chrześcijaństwo zepchnięty został z dziedzin niebieskich w czeluście piekielne. Mimo to w tak po chrześcijańsku przeobrażonem pojęciu szatana odnaleźć można niektóre rysy jego pierwotnego charakteru. Ks. Opata Michała, wielkiego grzesznika, zmarłego w Wąchocku 1461 „porywa czarny jak murzyn djabeł za kark i podnosi wysoko w powietrze, gdzie go wielka chmura, płomieniem wionąca, pochłonęła“. Powietrzna ta wędrówka złego ducha w bezbożnikiem sprzeciwia się przyjętemu pojęciu zapadania się siły nieczystej pod ziemię. Podobnie w bajce o Twardowskim djabeł porywa szlachetkę w karczmie, zwanej Rzymem, w powietrze i zostawia na księżycu. Tu i tam mieści się piekło nie pod ziemią lecz w niebiesiech. W naszej literaturze średniowiecznej mamy przykłady, że władza złego ducha jest silniejszą od potęg duchownych jak spowiedź, komunia, itp. W roku 1276 konał srogi dla biednych, a swym panom niewierny grzesznik, smagany przez złych duchów. O.O. Franciszkanie darmo wzywali do spowiedzi ofiarę szatana. Umierający powiada, że „odebrana mu możność spowiedzi, bo oddano go w moc demonów“. W relacji tej przebija jeszcze wyższość złych duchów nad środkami je unicestwiającemi, które zaleca kościół. Oto analogiczny przykład z wierzeń do dziś praktykowanych wśród ludu lubelskiego. Pewien guśnik znający czary na strzelanie, który się siedm lat nie spowiadał, przed śmiercią, nie mogąc umrzeć, z namowy ludzi posłał po księdza. Zanim ten przyszedł, wlatuje szlachcic w kapeluszu