maniu ludu polskiego — duch zły, który pozbawia zdrowia i życia albo wyrządza szkody ludziom, zwierzętom i roślinom a nawet przedmiotom martwym. Owczarz kielecki chcąc zaszkodzić swemu wrogowi, zakopuje trupa żydowskiego pod progiem obory znienawidzonej osoby a — cała jego owczarnia wyginie. Wystarczy pianę z ust zmarłego zakopać w oborze albo na łące, na której się pasą owce, aby je wytępić. Kobieta w Kielcach z nienawiści do swej sąsiadki, chcąc ją wykierować na pijaczkę, bierze kość ludzką z cmentarza, gotuje ją w nowym garnku, i wodę wylewa przed progiem domu znienawidzonej osoby.
Do wykrycia i ukarania złodzieji wystarczy pewna, choćby luźna i pośrednia tylko styczność z umarłym. Ten, któremu coś ukradziono w Poznańskiem, kładzie taki sam przedmiot albo tylko cząstkę z tego materjału umarłemu do trumny, a złodziej poczyna od tego schnąć, gdy przedmiot gnić zaczyna, a gdy przedmiot zupełnie zgnije, złodziej musi umrzeć. Złodziej, w mniemaniu Mazurów pruskich, umiera, gdy się cząstkę z ukradzionego mienia położy na cmentarzu. Poszkodowany włościanin ziemi dobrzyńskiej, jeżeli chce się zemścić na krzywdzicielu, „wkłada do trumny pod nogi nieboszczyka garść lnu, a ten, który skradł, dotąd tylko będzie żył, dopóki nie połknie lnu“. Jeżeli złodziej ze skradzionych pieniędzy, zboża lub innych zapasów rozrzuci nieco po drodze lub zostawi na miejscu, to resztki te pozbierane i zaniesione do kostnicy sprawią, że złodziej „skapie“ i umrze. Taki sam skutek sprawia msza św. za pieniądze uzyskane ze sprzedaży rzeczy, których złodziej nie uniósł ze sobą lub porzucił. „Złodzieja, który ukradł biednej kobiecie motowidło nici“, karzą w Mastwie tym oto sposobem: każą „kilka nitek pozostałych z ukradzionego motowidła włożyć do trumny jakiego nieboszczyka, a złodziej będzie truchlał na ciele i wkrótce umrze“. Mazurzy, powoływani w Prusiech do wojska, przed stawieniem się pocierali sobie twarz całunem w tem przekonaniu, że to ich uczyni niezdolnymi do służby wojskowej pod zaborem niemieckim. Do dziś i w nas coś z tego uczucia pierwotnego zostało, gdy się dotykamy ubrania zmarłego, gdy wspominamy jego nazwisko lub patrzymy na jego portret, wyobrażenia drogiej nam osoby nie sposób zatrzeć w naszej pamięci. Ze wszystkich tych pamiątek po zmarłym spływają jakieś siły magiczne na najbliższych mu, a że pierwotnie duch ten był wrogi, mi szała się z owem uczuciem obawa przed jego niesamowitemi siłami.
Mamy liczne w ruskim folklorze przykłady, dowodzące, że pozostali przy życiu usiłują pozbyć się ducha zmarłego albo uniemożliwić mu powrót do domu z obawy, aby ich nie pociągnął za sobą. Wpływ zgubnego oddziaływania umarłego na pozostałych przy życiu Rusinów, sięga i wstecz na pewien czas przed śmiercią. Tak np. powiadają w okolicy Jaworowa, iż go-
Strona:Śmierć w obrzędach, zwyczajach i wierzeniach ludu polskiego.djvu/097
Ta strona została przepisana.