Strona:Śmierć w obrzędach, zwyczajach i wierzeniach ludu polskiego.djvu/167

Ta strona została przepisana.

robić u nici węzełków, ale gdy jedna nitka wyjdzie, nawlekać zaraz nową. W węzełki bowiem wciskają się i zawiązują razem z niemi i grzechy zmarłego, które tam pozostają i siedząc przy duszy, zbawienia jej utrudniają“ (Kieleckie). Że dusza chętnie przebywa w węzłach, supełkach i tym podobnych wiązaniach, świadczy następujący przesąd w okolicy Ropczyc: „Zawiązanego powrosła nie wolno palić, ani na gnój wyrzucać, bo we węźle pokutuje dusza, należy tedy najpierw węzeł rozwiązać i duszyczkę uwolnić“. Umarłego na Rusi podwiązują czerwoną włóczką, nakazując, by ją rozwiązano, gdy zmarłego kłaść będą do grobu. Gdyby nieboszczyka złożono w trumnie nie rozwiązanego, wdowa po nim nie mogłaby wyjść za mąż. Wkładając ciało umarłego do trumny „wszystko, co związane — rozwiązują, aby nieboszczyk na tamtym świecie nie był spętany“. Huculi nie przewiązują też gazdy pasem (rzemieniem), „aby mu na drugim świecie nie było ciężko“, dlatego przeklinają w okolicy Nadwórny: „Daj Boże, abyś na tamtym świecie chodził w rzemieniu“. Serbowie ubierając zmarłego według miejscowego zwyczaju „nie zawiązują na nim żadnego ze zwykłych węzłów w jego odzieży“, a spuszczając go do grobu, rozwiązują węzły u bielizny. Powszechny ten i u Czechów przesąd, aby przy szyciu ubrania zmarłego nie robić węzłów u nici, spotykamy też wśród ludu niemieckiego, gdzie zmarłej kobiecie nie upinają włosów szpilkami, aby jej nie gniotły.
W niektórych okolicach Niemiec rozwiązują nieboszczykowi każde wiązanie (kokardę), rozpinają ubranie zapięte na guziki, w przeciwnym razie umarły pociągnąłby za sobą kogoś z domowników. Zakaz ściśle przestrzegany także w Turyngji, Meklenburgu, Rumunji i in. Jako powód tego zakazu podają w Szwajcarji: „Węzełki przy zaszywaniu nieboszczyka są przeszkodą duszy na drodze do wieczności“. Umarły w przekonaniu ludu w Polsce, na Rusi, u Jugosłowian i in. czuje, widzi i słyszy, dopóki go nie wyniosą na cmentarz. Ubierając wstrząsają nim, przywołują go, w ogóle obchodzą się z nim jak z człowiekiem żywym. Przed ubraniem go nie wpuszczają też nikogo do chaty, gdyż umarły się wstydzi, bo nie jest odpowiednio ubrany“. „Babki proszalne“ w Przebieczanach ubierając go „wołają nań po imieniu, („ażeby tężec ustąpił“) a wkładając poszczególne części ubrania mówią: „Daj rękę Wojtek, bo ci włożę twoje ubranie“ itp. Rozmawiają tak z umarłym, aby się łatwiej dał ubrać. Jeśli w Stradomiu nastaje burza z grzmotami, kobieta pilnująca ciała „porusza je i woła po imieniu na zmarłego“ a gdyby tego zaniedbała, nieboszczyk „pęknie“. Żydzi (w okolicy Witebska) przekonani są, że „człowiek po śmierci, zanim go do grobu włożą, czuje, choć nie ma siły mówić“ — porównywają go do stojącego na kładce w obawie, aby nie wpaść, starają się — podobnie jak Rusini — umierającego po-