10 minut, poczem zestawić z ognia, zebrać szumowiny bibułą, szarą i poczekać, aż owoc zupełnie przestygnie. Wtenczas znów postawić na ogniu i smażyć drugie 10 minut, ale na mniejszym ogniu, znów odstawić, zebrać szumowiny, a po przestudzeniu zupełnem, zasmażyć trzeci raz 5—10 minut. Cały ten proces smażenia nie powinien dłużej trwać, jak 30 minut; a przekonać się można, czy konfitura gotowa, jeżeli owoc stał się przezroczystym, a kropla syropu, wlana na talerz, zatrzymuje się, jak przy galarecie, t. j. nie rozlewa się; syrop powinien być gęsty i przejrzysty. Nie potrzeba też smażyć jednej i tej samej konfitury przez trzy dni, wszakże, jak wspominałam, od razu smażyć trzykrotnie, lecz zawsze dopiero po pewnym przestanku i po zupełnem ostudzeniu.
Do smażenia konfitur najlepsza jest miska mosiężna lub płaski rondel miedziany, niepobielany; w tych bowiem naczyniach konfitura nie traci koloru; lecz, po zasmażeniu, powinna konfitura być zaraz przelana w naczynie kamienne lub porcelanowe, ze względów hygieny — rozpuszczony bowiem cukier zniedokwasza metal. Z tych samych względów hygieny, nie można tą samą łyżką mieszać lub dotykać konfitur, którą się je kosztuje.
Gorących konfitur nie należy przykrywać pokrywą lub papierem, bo unosząca się z nich para, skraplając się, bywa przyczyną zwilgotnienia i prędkiego psucia się konfitur; lecz chroniąc od much i kurzu, przykryć można miskę cienkiem płótnem lub muślinem, na którym się para zatrzymuje.
Strona:Śpiżarnia i zapasy zimowe.djvu/33
Ta strona została przepisana.