Z chat pochylonych, z kopalni głębi,
W dal się rozlega jęk naszych skarg,
Od wieków jarzmo niewoli gnębi,
Od wieków kornie chylimy kark.
Nie dla nas blaski czarowne wiosny,
Nie dla nas ptasząt uroczy śpiew:
Życie rozkosze, świat ten radosny
Przed nami kryje żałobny kwef.
My znamy tylko czarną niedolę,
Przed nami widmem wciąż stoi głód,
Do pańskich fabryk, na pańską rolę
Pędzi nasz polski, nieszczęsny lud.
My nie dla siebie kujemy młotem,
My nie dla siebie prowadzim pług —
Skarby, co tworzym zalani potem,
Zgarnia ciemięzca, zgarnia nasz wróg.
A gdy powstajem z męstwy rozpaczy,
Gdy w nas się gniewu obudzi dreszcz —
Rzuca się na nas zastęp siepaczy,
Wita nas krwawy kartaczów dreszcz.
I śmiech rzucają, ciemięzcy krwawi,
I śliną wzgardy plują nam w twarz,
„Kornym być trzeba — pokora zbawi —
Oto odpowiedź ty, rabie, masz!“