Smutneć było rozłączenie,
Z swym Synem tej miłej Pannie;
Miała serdeczne bolenie,
Patrząc na jego lękanie.
Gdy do Ogrójca przybieżał,
Padł na ziemię krzyżem leżał.
Tam swą mękę wszystką widział,
Którą nazajutrz cierpieć miał.
Miał w sobie przeciwne siły
Dwie, a obie wielkie były;
Okrutnie z sobą walczyły.
Mało go nie umorzyły.
Bo mu lękająca siła,
Okrutną śmiercią groziła;
Ale miłość zwyciężyła,
Bo ta w nim mężniejsza była.
Klęknął na kolana potem,
Jął się pocić krwawym potem;
Mówiąc: Ojcze możeli być,
Racz ten kielich precz oddalić.
Jezu miły nie lękaj się,
Wstań, nie klęcz, upamiętaj się;
Masz niedaleko Judasza,
Ciągnie z ludem od Annasza.
Wiedzie na cię lud niemały,
Z kijmi, z mieczmi, z pochodniami;
We zbroje się ubierali,
Przełożeni im kazali.
Wtem przystąpił Judasz cudnie,
Pozdrowił Pana obłudnie,
Potem go zdradnie całował,
Pan się schylił, twarz mu podał.