Choć przeszedł mądre doktory,
Wszakżeć się dał w moc z pokory.
Ciernie Panno twych żałości
Nastąpiło, gdy ze mdłości
Syn twój krwią spłynął w ogrójcu,
Upadając Bogu Ojcu.
Wedle słupa przywiązany,
Był sromotnie katowany:
W ycierpiał za nas karanie,
Przez niezmierne zmiłowanie.
Jeszcze nad nim kat zbytkował,
Gdy go cierniem koronował:
Bił trzciną głowę zbitemu,
Dał policzek uplwanemu.
Potem na śmierć srogą dany,
Wyszedł z łotry poczytany:
Wziął krzyż na ramię zemdlone,
Szło na dziw miasto szalone.
Widząc Panno zabitego,
Dotkniesz z boku serca swego,
Mówiąc: ach Synu mój miły,
Toć ustały we mnie siły.
Gdy zaś powstał dnia trzeciego,
Straż poczuła możność jego:
Twój smutek zmienił w wesele,
Nadgrodził w prześlicznem ciele.
Pożegnał się potem z tobą,
Czystą duszę biorąc z sobą:.
Wstąpił do nieba w obłoku,
Siadł po prawym Ojca boku.