Tyś pod przymiotami chleba ukrył siebie całego,
Byś tym świętym Sakramentem mógł nasycić każdego:
Na ołtarzu przemieszkujesz,
Swe nam ciało ofiarujesz,
Wzywasz: pójdźcie obciążeni,
Będziecie posileni.
Nie widzą cię oczy nasze, ale serce pojmuje,
Że tu jest Bóg utajony który nas zachowuje:
Tu jest Baranek niewinny,
Który gładzi nasze winy,
Tu jest Jezus ukochany,
I Pan nad wszystkie Pany.
Mógłżeś więcej co uczynić dla nas niegodnych Panie,
Podjąwszy śmierć dałeś się nam jeszcze na pożywanie:
Miłość twoja choć wszechmocna,
Więcej dać nie była mocna;
Co być mogło to się stało,
Dałeś z Bóstwem swe ciało.
Ciebie tedy uwielbiamy w najświętszym Sakramencie,
Którym w życiu nas posilasz i w ostatnim momencie:
Dajemy ci pokłon, pienia,
Nadgradzając te zelżenia,
Które niegodni sprawują,
Gdy cię w grzechu przyjmują.
Niech ci będzie w nieskończone wieki chwała o Boże,
Za taki dar nad który nic większego być nic może:
Pozwól, gdy cię w znaku chleba
Czcimy, dostać się do nieba,
Byśmy na twarz twą patrzyli,
I wiecznie cię chwalili.